O tym, że złożone przez polityka obietnice weryfikują wyborcy, boleśnie przekonał się ostatnio burmistrz Nowego Jorku Michael Bloommberg. Zapowiedział, że chce być blisko ludzi i będzie odpisywał na ich listy. Dodał również, że jest gotów spotykać się z nowojorczykami. Po tych deklaracjach został zasypany listami od mieszkańców miasta.

Każdego miesiąca Bloommberg otrzymuje ponad 8 tysięcy listów, czyli prawie 300 dziennie. Oczywiście praca spadła na jego współpracowników, bo tylko oni są w stanie odpisać na tak zmasowaną korespondencję. Pracownicy biura burmistrza zapewniają, że każdy list jest wnikliwie czytany, a każdy z nadawców otrzymuje odpowiedź.

Do Michaela Bloommberga piszą młodzi i starzy. Pewien nastolatek postanowił np. listownie podziękować za to, że burmistrz odwołał lekcje podczas śnieżycy. Z kolei starsza pani poprosiła o skoszenie trawy - za kosiarką chciała oczywiście widzieć samego Bloommberga.