We wszystkich remizach w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się pikiety strażaków. Rozmowy ostatniej chwili, które miały zapobiec strajkowi, zakończyły się fiaskiem. To już drugi z kolei strajk strażaków. Poprzedni trwał 48 godzin, ten zapowiadany jest na 8 dni.

Strażacy domagają się 40-proc. podwyżki, czyli 10 razy więcej niż wynosi poziom inflacji na Wyspach. Związek zawodowy strażaków chce, by po zakończeniu szkolenia zarabiali oni około 30 tys. funtów rocznie, a to znacznie więcej od doświadczonych pielęgniarek i policjantów.

Rząd Tony’ego Blaira kategorycznie odrzuca te żądania. Wprawdzie podniósł już proponowaną stawkę podwyżki z 11 do do 16 proc. To jednak nie satysfakcjonuje strażaków, dlatego będą strajkować.

Przez najbliższe dni do pożarów w Wielkiej Brytanii będą wyjeżdżać żołnierze. Wprawdzie są odpowiednio wyszkoleni, ale dysponują przestarzałym sprzętem. Wozy strażackie, które stacjonują w koszarach, zostały wyprodukowane w latach 50. Część z nich nie posiada nawet podstawowego wyposażenia do udzielania pierwszej pomocy.

Foto: Archiwum RMF

10:55