Jedna trzecia Amerykanów nie myje rąk po wizycie w publicznej toalecie - wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców.

Na interdyscyplinarnej konferencji dotyczącej środków przeciwbakteryjnych i chemioterapii w Toronto przedstawiono wyniki badań Amerykańskiego Towarzystwa Mikrobiologicznego nad czystością rąk obywateli USA. Chociaż 95% Amerykanów twierdzi, że myje ręce po wizycie w publicznej toalecie, w rzeczywistości robi to tylko 67%.

Mimo kampanii promujących czystość jako najprostszy i najpewniejszy sposób uniknięcia chorób zakaźnych, odsetek ten w wielu miastach USA jest nawet niższy niż cztery lata temu. Wbrew pozorom, problem jest poważny i dotyczy nie tylko brudasów, bowiem im więcej przypadków chorób zakaźnych, tym szersze musi być użycie antybiotyków i tym łatwiej pojawiają się bakterie oporne na stosowane leki.

Badanie składało się z dwóch części: telefonicznej ankiety, obejmującej 1021 dorosłych oraz obserwacji zachowania 7836 osób, które odwiedziły toalety publiczne w Nowym Jorku, Atlancie, Nowym Orleanie, Chicago i San Francisco.

Ogólnie rzecz biorąc, kobiety okazały się czystsze od mężczyzn, ale przedstawiciele obydwu płci częściej mówili, że myją ręce niż naprawdę to robili. Najchętniej myły ręce kobiety z Chicago, podczas gdy mężczyźni z Atlanty najrzadziej. Wyniki zresztą mogą być zawyżone, gdyż część badanych zapewne zdawała sobie sprawę, że jest obserwowana i chciała lepiej wypaść.

Amerykańskie Towarzystwo Mikrobiologiczne prowadzi kampanię pod nazwą "Czyste Ręce" od 1996 r. Plakaty, broszury, nalepki i własna strona internetowa mają przypominać zarówno personelowi medycznemu, jak i ogółowi ludności o myciu rąk.

22:15