Ładunek wybuchowy, przypięty do samochodu znaleźli policjanci w jednym z warsztatów samochodowych w Bytomiu. Na szczęście nie doszło do eksplozji, a bombę zneutralizowali pirotechnicy.

Samochodem, do jednego z bytomskich warsztatów przyjechała młoda kobieta. Miał to być rutynowy przegląd. Kiedy mechanicy podnieśli auto podnośnikiem, mechanicy zauważyli pod bakiem paliwa, tajemniczy pakunek. Zdjęli go sami i dopiero wtedy, nieco przestraszeni, zawiadomili policję. Okazuje się, że obawy były uzasadnione. Na miejsce przyjechali policjanci i pirotechnicy, którzy stwierdzili, że owy tajemniczy pakunek, to w rzeczywistości 300-gramowa bomba w kształcie rury. Zdaniem pirotechników nie miała ona dużej siły wybuchu i zdetonowano ją na miejscu. Wcześniej policja ewakuowała m.in. miejscowe przedszkole oraz budynek Wojskowej Komendy Uzupełnień. Na miejscu zdarzenia był nasz reporter Marcin Buczek.

Kobieta, która przyjechała do warsztatu samochodem, razem z mężem prowadzi między inny sieć sklepów w Bytomiu. Dlaczego pod jej samochodem znaleziono bombę? Czy ładunek był uzbrojony i mógł w każdej chwili wybuchnąć? Powinno wyjaśnić to policyjne dochodzenie.

foto Archiwum RMF FM

16:30