Zawinił człowiek - tak wynika z zapisu czarnej skrzynki „Sokoła”, który rozbił się w Korei Południowej. Śmigłowiec był sprawny do samego końca - powiedział Mieczysław Majewski prezes Zakładów Lotniczych w Świdniku, producenta Sokoła. W katastrofie z 19 stycznia zginęło dwóch pilotów: Koreańczyk i Polak.

Na kilka chwil przed katastrofą śmigłowiec znajdował się bardzo nisko nad wodą. Prawdopodobnie żaden z pilotów nie zareagował prawidłowo. Nie wiadomo, co było przyczyną takiego zachowania pilotów. Prawdopodobnie mieli zbyt małe doświadczenia w tak niskim lataniu nad wodą mówił Majewski. Stąd niewłaściwa ocena wysokości. - uważa prezes świdnickich zakładów.

„Sokół” wykonując manewr skrętu uderzył jedną z łopat w wodę i to był koniec. Załodze udało się wydostać na zewnątrz, ale nie wszyscy dopłynęli do oddalonego o 80 metrów brzegu. Zginęli dwaj piloci: Polak i Koreańczyk.

Błąd człowieka, co wykazał odczyt czarnej skrzynki, był również przyczyną ostatniego wypadku „Sokoła” w Tatrach. Tam na szczęście obyło się bez ofiar.

Takie jest zdanie producenta „Sokoła” na temat przyczyn wypadków, jednak my czekamy jeszcze na stanowisko Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Podobnie uważają przedstawiciele Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ich zdaniem jest za wcześnie, by orzekać o przyczynie katastrofy śmigłowca "Sokół" w Tatrach.

Foto: Archiwum RMF

22:50