Kończące się stulecie upłynęło pod znakiem szybko rozwijającej się motoryzacji i techniki. Jeździmy coraz szybciej i bezpieczniej. Czym będziemy jeździć przez następne sto lat? Czy odpowiedź na to pytanie da rozpoczynający się w Paryżu Salon Samochodowy? Koniec wieku to koniec starego myślenia, starych technologii i anachronicznych

Przed nami nowe, trzecie tysiąclecie, dlatego koncerny motoryzacyjne na tegorocznej edycji paryskiego Salonu postarały się o jak największą ilość nowości. Prawda jest bowiem prosta: kilkuletnie auta, nawet te najlepsze, nie budzą już zainteresowania. W Paryżu każdy starał się więc zaprezentować samochód, którym da się wjechać w nowe stulecie.

Największą sensację wzbudził Mini Morris, czyli swoista powtórka z historii. Ten

samochód ponad 40 lat temu był autem kultowym, z nostalgią myśli o nim pokolenie obecnych 50-latków, ale i młodzież zachwyca do dziś jego kształt.

Choć z zewnątrz przypomina swój pierwowzór, wnętrze samochodu to prawdziwa rewolucja. Pojazd jest wręcz nafaszerowany ultranowoczesną techniką: ciekłokrystaliczne wyświetlacze, komputery pokładowe i mnóstwo, naprawdę mnóstwo innych, prawie kosmicznych nowinek. Stary Mini był samochodem dla mas, był prawie tak samo popularny ja słynny Volkswagen Garbus. Niestety, mimo, że nowy Mini stara się nawiązać do tej tradycji, nie będzie to raczej auto dla typowego Smitha, Schmidta czy Kowalskiego. W Niemczech jedna z wersji ma kosztować około 50 tysięcy marek.

Najwięcej nowości pojawiło się w segmencie aut klasy średniej. Nowy VW Passat, druga generacja Forda Mondeo, Citroen C5, następca Xantii i w końcu Renault Laguna II. To ostatnie auto jest ciekawe z tego względu, że po raz pierwszy w tej klasie aut, by odpalić silnik, trzeba posłużyć się kartą magnetyczną.

Przełom stulecia to także próba odpowiedzi na pytanie, jaki będzie samochód przyszłości. Prezentowane modele przekonują, że na pewno jeszcze bardziej będzie naszpikowany elektroniką. Wnętrze auta też się zmieni: ma być wielofunkcyjne i wygodne. Również silniki staną się bardziej oszczędne. Coraz większa część koncernów promuje pojazdy z napędem hybrydowym, czyli elektryczno-spalinowym. Na razie tego rodzaju rozwiązania są bardzo drogie, ale z biegiem czasu...

Salon samochodowy to nie tylko pokaz aut w halach wystawienniczych, ale także przegląd modeli na ulicy. Na Polach Elizejskich, Trocadero, obok wieży Eiffela natknąć się można na auta, których w Polsce próżno by szukać. Maserati, De Tomaso, Bugatti, czy Ligier to nazwy, na dźwięk których serce fana motoryzacji zaczyna bić szybciej. Nie dziwią też honory, jakimi obdarzani są szefowie największych koncernów motoryzacyjnych świata. Są tu witani jak głowy państw, bo ich znaczenie w zglobalizowanym świecie jest znacznie większe. Salon Samochodowy oficjalnie rozpocznie się w sobotę i przez dwa tygodnie można będzie do woli sycić się widokiem pojazdów bodaj najkosztowniejszego hobby na świecie. I chodzić, chodzić, chodzić...

Tekst i zdjęcia: Jarosław Zgirski RMF FM