38-letni policjant, któremu prokuratura postawiła zarzut zgwałcenia młodej kobiety, nie trafi do aresztu. Białostocki sąd uznał, że dozór policyjny oraz zakaz zbliżania się do poszkodowanej w zupełności wystarczą.

Według prowadzących śledztwo, do zdarzenia doszło w środę wieczorem. Policjant został wezwany do mieszkania kobiety, by sprawdzić, dlaczego jest tam zbyt głośno. Na drugi dzień 25-latka złożyła zawiadomienie o gwałcie.

Jeszcze zanim poszkodowana zrobiła to formalnie, policjant zwolnił się ze służby i za zgodą przełożonych, przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Ponieważ mężczyzna sam odszedł ze służby, uniknął postępowania dyscyplinarnego, które jest wszczynane w przypadku postawienia funkcjonariuszowi zarzutów.

Policjant nie przyznaje się go gwałtu.