Od ponad pół roku w Strykowie nie ma burmistrza. Kiedy radni próbowali zwołać referendum i go odwołać, ten poszedł na zwolnienie. L-4 skończyło się ponad miesiąc temu, ale burmistrz do pracy nie wrócił.

Od początku kadencji nie było go w urzędzie, bo przyjmował w swojej „burmistrzówce” - opowiada szef strykowskich radnych. Na drzwiach np. wywieszał kartki: Jestem na terenie Strykowa, proszę dzwonić na numer...; Jestem, zajęty proszę nie przeszkadzać.

Teraz z burmistrzem w ogóle nie ma kontaktu. Szef strykowskich radnych szuka więc ratunku u wojewody i w ZUS-ie.

Mieszkańcy Strykowa mają już dosyć burmistrza. To jest burmistrz? Jak jest niedysponowany, to powinien być w jego miejsce ktoś inny wybrany - mówią reporterowi RMF. Dodajmy, że włodarz Strykowa wsławił się m.in. kupnem maszyny do czyszczenia butów za pieniądze podatników, stawianiem samowolnych znaków, jazdą samochodem po pijanemu, a później chodzeniem pieszo do pracy.

Stryków odwiedził reporter RMF Marcin Wąsiewicz. Posłuchaj: