Dwie osoby nie żyją, a 14 zostało rannych – to bilans strzelaniny na jarmarku bożonarodzeniowym we francuskim Strasburgu. Wcześniej podawano, że zginęły trzy osoby. Sprawca, znany służbom specjalnym jako islamski ekstremista, umyka obławie. Jest ranny. Szef MSW zapowiedział, że Francja podnosi poziom zagrożenia bezpieczeństwa i wzmocniona zostanie ochrona rynków bożonarodzeniowych w innych miastach. Wzmocnione też będą kontrole graniczne.


29-latek otworzył ogień do osób przebywających na jarmarku bożonarodzeniowym w Strasburgu - atrakcji odwiedzanej każdego roku przez tysiące ludzi - około godziny 20:00. Według świadków, terrorysta zaczął strzelać już na moście koło jarmarku, gdzie nie było ochroniarzy sprawdzających, czy przychodzący ludzie nie mają przy sobie ukrytej broni czy ładunków wybuchowych. 

Pater Fritz, świadek strzelaniny, powiedział BBC, że po tym jak padły strzały, wybuchła panika. Ludzie szukali schronienia w pobliskich barach i restauracjach. W pobliżu nie było karetki pogotowia. Przechodnie ruszyli z pomocą jednemu z postrzelonych mężczyzn, który leżał na chodniku. Po 45 minutach reanimacji lekarz, który był z nimi na łączach telefonicznych, powiedział, żeby przestali, bo nie ma już sensu - relacjonował Fritz. 

Po ataku w mieście wdrożono tzw. Biały Plan, który oznacza stan pełnej gotowości dla służb ratunkowych i szpitali i wdrażany w wypadku zamachów terrorystycznych, katastrof i epidemii.

Francuskie media twierdzą, że terrorysta - któremu udało się uciec z miejsca strzelaniny - początkowo schronił się w jednej pobliskich dzielnic. W dwóch miejscach doszło do wymiany ognia z patrolującymi ulice żołnierzami. Potem zamachowiec wskoczył do taksówki i grożąc kierowcy bronią kazał mu ruszyć. Tak udało mu się zbiec z miejsca strzelaniny. Taksówkarz powiedział później policji, że terrorysta, którego zawiózł do sąsiedniej dzielnicy, był ranny, bardzo krwawił.


Nie wykluczone, że zbiegł do Niemiec. W przeszłości był karany za kradzieże i handel narkotykami po obu stronach francusko-niemieckiej granicy. Policja z sąsiadującej z Alzacją Badenii-Wirtembergii poinformowała na Twitterze, że wzmacnia kontrolę na moście łączącym Strasburg z miastem Kehl.

Napastnik to 29-letni Chérif Chekatt, który urodził się w Strasburgu i który znajdował się na (sporządzanej przez służby specjalne) liście groźnych islamskich ekstremistów. Według źródeł policyjnych, w jego mieszkaniu dokonana została we wtorek rano rewizja, w czasie której funkcjonariusze znaleźli granaty. Sprawca strzelaniny w Strasburgu miał zostać zatrzymany przez żandarmerię za udział w napadzie rabunkowym, podczas którego doszło do zabójstwa - podaje France TV Info. Eksperci przypuszczają, że z powodu rewizji w domu Chekatt był pewien, że policja chce go aresztować i postanowił dokonać zamachu zanim zostanie schwytany. 

Śledztwo wszczęła sekcja antyterrorystyczna paryskiej prokuratury. Terroryści kilka razy planowali atak na świąteczny jarmark w Strasburgu. Za każdym razem służbom specjalnym udawało się udaremnić zamachy. Wielu komentatorów twierdzi, że wczorajszego zamachu także można było uniknąć. Francuskie MSW odpowiada, że na liście potencjalnie niebezpiecznych muzułmańskich radykałów znajduje się kilkanaście tysięcy osób, a służby specjalne nie są w stanie objąć ich wszystkich ścisłą obserwacją. 

Strasburg to miasto na wschodzie Francji. To tam swoją siedzibę ma Parlament Europejski. Tuż po strzelaninie jego gmach został zablokowany. Nikt nie mógł opuścić budynku, pracowników ostrzeżono SMS-ami. Jednak przewodniczący PE Antonio Tajani wkrótce oświadczył na Twitterze, że Parlament nie przerywa pracy i nie zamierza poddać się terroryzmowi ani dać się zastraszyć.

Słowa potępienia dla tego aktu terrorystycznego wyraził na Twitterze także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker‏, który podkreślił, że Strasburg jest miastem ściśle symbolizującym pokój i demokrację. "To wartości, których zawsze będziemy bronić. Komisja całkowicie wspiera Francję" - napisał Juncker.

Jarmarki bożonarodzeniowe w Strasburgu odbywają się od 1570 roku.