Atak hakerów na Uniwersytet Warszawski. Przez kilkanaście godzin sieci dostępne były szczegółowe informacje o adresach i telefonach kilkuste studentów i wykładowców. Jeszcze dzisiaj Uniwersytet Warszawski ma złożyć w tej sprawie doniesienie do prokuratury i na policję.

Hakerzy włamali się na stronę w weekend – twierdzi UW

Uniwersytet Warszawski twierdzi, że do złamania zabezpieczeń doszło w ostatni weekend, kiedy firma odpowiedzialna za stronę aktualizowała ją. Wtedy hakerzy wykorzystali lukę w zabezpieczeniach i zdobyli dostęp do poufnych danych.

Rzeczniczka UW zapewniła mnie, że dane studentów i wykładowców są już bezpieczne, a sprawą zajmie się prokuratura.

Polskie strony są słabo zabezpieczone – mówią hakerzy

Odnalezienie w sieci hakerów o pseudonimach b00y4k4 i m0rph zajęło mi kilkanaście minut. To pseudonimy osób które podpisały się na stronie uniwersytetu. Ale pierwszy wpis na stronie uo.uw.edu.pl pojawił się już 26 października. Tak przynajmniej przypisuje sobie tę zasługę jeden z hakerów.

Udało mi się skontaktować z jednym z hakerów. Twierdzi, że złamanie zabezpieczeń zajęło im kilkanaście minut. Strona nie była przypadkowa, jak pisze „wybraliśmy tę stronę, ponieważ zawiera ona bardzo dużo danych osobowych, w związku z tym chcieliśmy sprawdzić czy są dobrze zabezpieczone. Chcieliśmy zaalarmować, że polskie strony, które przechowują dane osobowe są słabo zabezpieczone, lub jak w wypadku UW w ogóle” – odpisuje mi haker który pragnie pozostać anonimowy – ale dodaje, że dane pozostały na serwerze UW, nic nie zostało stamtąd skopiowane, usunięte lub udostępnione osobom trzecim, poza zdjęciami panelu administratora dla TVN24.