Dubajska stacja telewizyjna Al Arabiya chce zatrudnić byłego irackiego ministra informacji Mohammeda Saeeda al-Sahafa. Zdobył on sławę w czasie wojny z reżimem Saddama Husajna, przedstawiając dane całkowicie „wyssane z palca”.

„Popisowym numerem” al-Sahafa było oświadczenie wygłoszone na dzień przed zdobyciem przez Amerykanów Bagdadu: To oni będą musieli się poddać. Albo się poddadzą, albo zostaną spaleni w swych czołgach - mówił wtedy Sahaf zagranicznym korespondentom zebranym przed hotelem Palestyna. W tym samym czasie amerykańskie czołgi szturmowały właśnie most na Tygrysie.

Następnego dnia minister zniknął bez śladu. Pojawiły się pogłoski, że popełnił samobójstwo, doniesienia te nie zostały jednak potwierdzone. Wypowiedzi ministra zaczęły

jednak żyć własnym życiem; powstała nawet strona internetowa poświęcona Irakijczykowi.

Nic więc dziwnego, że Al Arabiya chce mieć u siebie taką gwiazdę. Amerykanie nie powinni robić przeszkód, bo al-Sahaf nie figuruje na liście 55 ściganych irackich dygnitarzy. W jakiej dziedzinie mógłby się specjalizować człowiek, którego każde słowo było jawnym kłamstwem? O tym zadecydują zapewne szefowie stacji, o ile w ogóle al-Sahaf się odnajdzie...

Foto: Archiwum RMF

05:15