Do krakowskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 18 osobom, w tym 4 „baronom paliwowym”. Łącznie w sprawie podejrzanych jest 55 osób. Wg prokuratury "wyprały" one blisko 280 mln złotych. Grozi im kara do 15 lat więzienia.

To były cuda przypominające te w Kanie Galilejskiej - tak w skrócie prokuratorzy opisują mechanizm działania mafii paliwowej w Polsce.

Polegał on na sprowadzaniu do kraju oleju opałowego, który dzięki przepływowi tylko na fakturach między kilkoma firmami, był po pewnym czasie wprowadzany na rynek już jako olej napędowy. Dzięki temu unikano m.in. płacenia akcyzy.

Łącznie postawiono kilkadziesiąt zarzutów; najpoważniejsze stawia się tzw. baronom paliwowym. Odpowiedzą oni m.in. za zorganizowanie i kierowanie grupą przestępczą zajmującą się praniem brudnych pieniędzy; podstępne przejęcie kwoty świadczeń należnych Skarbowi Państwa - wymienia prok. Marek Wełna, prowadzący sprawę.

Akt oskarżenia w tej sprawie liczy ponad 600 stron, jego udokumentowanie zawarte jest w 1064 tomach. Tylko czterej z 18 oskarżonych nie przyznają się do winy i kategorycznie zaprzeczają zarzutom.

Wśród oskarżonych jest także Jan B., jeden z założycieli spółki BGM i to jego zeznania mogą być kluczowe np. w sprawie afery w PKN Orlen. W swoich zeznaniach B. wspomina o potężnych prowizjach, jakie pobierali pośrednicy między producentem ropy a konkretnymi polskimi rafineriami.

Przypomnijmy. Jan B. opuścił niedawno areszt za 2 mln zł poręczenia. Na podstawie jego wyjaśnień PiS domagał się wyjaśnienia mechanizmów rządzących polskim rynkiem paliwowym przez sejmową komisję śledczą.