Podziemny wstrząs spowodował wypłyniecie dużej ilości metanu, który następnie zapalił się - to prawdopodobne przyczyny sobotniego wypadku w śląskiej kopalni Rydułtowy w Rydułtowach. Wczoraj pierwszy raz w kopalni zebrała się specjalna komisja badająca przyczyny tej tragedii.

1000 metrów pod ziemią, trwa akcja gaszenia pożaru, jaki powstał w strefie zagrożenia. Taka akcja ma niewiele wspólnego z „klasycznym” gaszeniem pożaru. Żarzący się węgiel i metan musi wygasić się samoistnie. By było to możliwe, należy odciąć dopływ tlenu do zagrożonego terenu. Z tego też powodu buduje się dwie tamy izolujące. Zamknięcie tej części kopalni może potrwać co najmniej pół roku. W tym czasie nie będzie się wydobywać w ogóle. Za tamą zostaną także wszystkie zostające tam do tej pory urządzenia i narzędzia. W wypadku rannych zostało 10 górników. Wszystkich poparzył metan. Stan kilku z nich w dalszym ciągu ciężki.

00:00