"Moim marzeniem było, żeby zakończyć przygodę ze skokami narciarskimi, kiedy będę w dobrej formie, jak Jens Weissflog. Było wielu wybitnych zawodników, którzy odchodzili gdy skakali już słabo" - powiedział Adam Małysz. W czwartek najbardziej utytułowany polski skoczek ogłosił, że kończy sportową karierę.

"Orzeł z Wisły" jest przekonany, że był to idealny moment na taki krok. Wstałem rano i jak popatrzyłem na wiszące kombinezony, pomyślałem, że to jedne z ostatnich, które tak sobie wiszą. Ja tej decyzji nie podjąłem nagle, więc nie ma we mnie jakiegoś żalu. Znacznie mocniej odczuwam ulgę, bo naprawdę ostatnie treningi kosztowały mnie mnóstwo sił. Koniec diety sprawi mi dużo radości, ale nie dopuszczę do sytuacji, żeby się utuczyć. Jeśli zobaczycie, że mi brzuch odstaje, proszę o ostrzegawczego kopniaka w tyłek - żartował Adam Małysz.

Decyzja naszego mistrza zasmuciła tysiące kibiców, ale większość przyjęła ją ze zrozumieniem. Dostałem mnóstwo miłych sms-ów, jeden mi szczególnie utkwił w pamięci. Nawet nie wiem od kogo, bo numeru nie znałem, ale ktoś napisał, że teraz telewizor już mu nie jest potrzebny i go wyrzuci przez okno - powiedział 33-letni skoczek.

Zakończenie kariery przez Adama Małysza wywołało poruszenie także u innych zawodników. Skoczkowie bez względu na narodowość wspominali jak wyjątkowym rywalem jest Polak. To wszystko jest bardzo miłe. Cieszę się, że byłem częścią tej wielkiej rodziny. Tak naprawdę spędzałem z nią więcej czasu niż z własną. Jesteśmy z Izą małżeństwem od prawie czternastu lat i przez ten czas żona kojarzyła mnie tylko ze skokami. Teraz będzie inaczej i jestem przekonany, że będzie to zmiana na lepsze, bo czasu dla rodziny będę miał więcej- wspomniał czterokrotny medalista igrzysk olimpijskich.

W sobotę w stolicy Norwegii Małysz po raz ostatni wystartuje w mistrzostwach świata. Razem z Kamilem Stochem, Piotrem Żyłą i Stefanem Hulą będzie rywalizował w konkursie drużynowym na dużej skoczni.