30 tysięcy zamiast zapowiadanych 100 tysięcy demonstrantów,
wyjątkowy spokój i brak awantur - tak wygląda wielka manifestacja
związkowców niezadowolonych z polityki rządu. Manifestanci byli już
w Sejmie i przed Kancelarią Premiera. Tu spalili kukłę wicepremiera
Leszka Balcerowicza. To właśnie minister finansów - razem z premierem
Buzkiem i szefem AWS Marianem Krzaklewskim - znaleźli się na czele
listy polityków oskarżanych o to, że w Polsce dzieje się źle.
Wydarzeniom przed siedzibą kancelarii premiera przygląda się Piotr
Salak:
(WARSZAWA-ŻYWIEC-SATELITA-MERCEDES) (bez tyłu ....
Górnicy, hutnicy, pielęgniarki, rolnicy czy nauczyciele to tylko
niektóre grupy zawodowe, których przedstawiciele pojawili się na
manifestacji. Jak sprawdził Marcin Firlej choć każdy z tych zawodów
domaga się od rządu czegoś innego - wszytskich łączy jednak jedno
żądanie. Jakie - o tym Marcin Firlej, który rozmawiał z protestującymi:
(WARSZAWA-ŻYWIEC-WÓZ REPORTERSKI) (... BEZ TYŁU, ... na wzór
luteranski przykleili je na
płocie taśmą samoprzylepną)
Wygląda więc na to, że ta gigantyczna manifestacja, której od kilku
tygodni obawiały się władze Warszawy, jest jedną z najlepiej
zorganizowanych. Wbrew pesymistycznym prognozom nie utrudnia życia
samym mieszkańcom stolicy.
Karetki bez trudu dojeżdzają do chorych, wozy strażackie przybywają na
czas do pożarów. Spokojnie jest na Izbie Wytrzeźwień. Jak się
dowiedziała sieć RMF w stołecznej komendzie policji, w trakcie trwania
manifestacji policja inteweniowała tylko raz. Koło południa do sklepu
ze sprzętem komputerowym wszedł uzbrojony mężczyzna, skrępował taśmą
samoprzylepną ekspedientkę i skradł oprogramowanie komputerowe wartości
kilkudziesięciu tysięcy złotych.