Gdzie dwóch się bije, tam trzeci... traci. Mowa o podlubelskiej gminie Łęczna. Od wyborów samorządowych minął rok, a w gminie zanosi się na trzecie liczenie głosów, jakie mieszkańcy oddali wybierając burmistrza. Bije się więc dwóch rywali politycznych, a tracą mieszkańcy gminy – nie mają stabilnych władz.

Czy tu chodzi o przeszkadzanie, czy o mieszanie, czy tu chodzi o pieniądze? - zastanawia się burmistrz Łęcznej. Dodaje, że czuje się już zmęczony całą sytuacją.

Tymczasem w lubelskiej delegaturze Krajowego Biura Wyborczego mówi się o nieprawidłowościach przy liczeniu głosów, potwierdzonych zresztą przez sąd, który uznał, że liczący nie uwzględnili woli wyborców - zwolenników poprzedniego burmistrza. Podczas liczenia głosów odrzucono te karty, na których krzyżyk był za gruby, lub wychodził poza kratkę.

Co więcej, ktoś dostawiał „ptaszki” w tych kratkach, ale innym długopisem. I tu już zachodzi podejrzenie fałszerstwa. Sprawą zajmuje się więc prokuratura. Burmistrz, mimo zmęczenia, jest pewny swego: Jeśli rozmienimy 10 zł na grosze, to przy ponownym liczeniu też nam wyjdzie 10 zł, a nie 11.

A co na to mieszkańcy? To już zakrawa na... - na co? Tego jeden z mieszkańców Łęcznej reporterowi RMF już nie powiedział...

Kolejne liczenie - 12 listopada.

13:35