Do ciechanowskiego ośrodka wykonywania kary trafiają żołnierze, którzy popełnili przestępstwo, zostali skazani przez sądy cywilne i wojskowe w czasie odbywania służby zasadniczej. Każdy dzień szkoleniowy zaczyna się 9-kilometrowym marszem. Drogą przez którą maszerują żołnierze z ledwością przedarł się nasz wóz satelitarny.

Tę drogę żołnierze pokonują dwukrotnie w ciągu dnia. Prowadzi ona na poligon, gdzie żołnierze spłacają swój dług wobec społeczeństwa. W przypadku niektórych ten dług jest naprawdę duży. Jeden z szeregowych mówi za co na 6 miesięcy trafił do Ciechanowa jego kolega: „Złamał rękę podoficerowi, ale nie wiem dlaczego. Chyba się zdenerwował. Tutaj nie ma możliwości żeby był tak agresywny, bo gdyby uderzył kogokolwiek z nas to kolejny artykuł, sprawa w sądzie i życie przesrane”. Jak mówią oficerowie ciechanowskiej jednostki podstawą resocjalizacji jest tam wzmożone, intensywne szkolenie. „Żołnierz po takim szkoleniu odczuwa je w kościach” – mówi kapitan Piotr Piątkowski. A to z kolei, jak mówią odbywający tam karę, sprawia, że już po tygodniu żałują młodzieńczych wybryków.

Kilkanaście lat temu złą sławą cieszyła się kompania karna w Orzyszu na Warmii i Mazurach, gdzie trafiali najbardziej niezdyscyplinowani żołnierze. Panowały tam bardzo ciężkie warunki służby. Piotr Salak był w Sztabie Generalnym Wojska Ppolskiego, gdzie sprawdzał czy jednostka w Ciechanowie ma być takim Orzyszem II:

Foto: Archiwum RMF

12:50