Francuz Zinedine Zidane, Portugalczyk Luis Figo i od wczoraj Brazylijczyk - Ronaldo. To właśnie ta trójka kosztowała prezesa Realu Madryt Florentina Pereza prawie 170 mln dolarów. Wczoraj odbyła się oficjalna prezentacja Ronaldo w Madrycie.

Król strzelców ostatnich mistrzostw świata zapewnił, że wraz z nim na stadionie Santiago Bernabeu zagości piękny futbol: Mam nadzieję, że swoją grą i strzelonymi bramkami odwdzięczę się wszystkim tym, którym mój transfer sprawił radość - mówił Brazylijczyk.

Na pewno nie cieszyli się kibice odwiecznego wroga "Królewskich", Barcelony: Myślę, że Ronaldo jest oportunistą i zdrajcą. Najpierw był w Barcie, a teraz idzie sobie do Realu Madryt. Wszystko to robi nie z powodu miłości do futbolu, lecz dla pieniędzy. Jego przyjście nie wzbogaci Realu. Ten rodzaj piłkarzy szuka tylko pieniędzy i pieniędzy. A Barca to Barca. Niech żyje Barca! - mówił jeden z fanów katalońskiego klubu.

Ale nawet wśród tak fanatycznych kibiców jednomyślność zawodzi: Jako kibic Barcy jest mi żal; żal mi nawet być kibicem Barcy. Real Madryt jest dobrze działającym przedsiębiorstwem kierowanym przez mądrego człowieka. Tego samego nie da się powiedzieć o Barcie, dlatego jest mi smutno. Myślę, że Madryt dobrze zainwestował. Przede wszystkim w wymiarze marketingowym. Niestety, my nie możemy zrobić tego samego. Nie mamy pieniędzy na gracza tej kategorii. Nie mamy też przywódcy. Madryt ma zaś jedno i drugie - powiedział hiszpańskiej korespondentce RMF członek klubu kibica barcelońskiej drużyny.

Dla porównania: Ronaldo kosztował Real 47 mln dolarów. Budżet mistrzów Polski warszawskiej Legii to 15 mln złotych...

09:05