Złoto, kroczące przez ostatnie tygodnie od rekordu do rekordu, osiągnęło w poniedziałek w USA nowe rekordowe wyżyny cenowe, zarówno w transakcjach bieżących jak i w przypadku ceny zamknięcia. Złoto budzi od wielu tygodni i miesięcy pożądanie inwestorów szukających "bezpiecznej przystani" na okres burz i turbulencji wstrząsających giełdami.

Na giełdzie Comex w Nowym Jorku, będącej oddziałem New York Mercantile Exchange, w poniedziałek w ciągu dnia cena złota w kontraktach na luty na krótko osiągnęła najwyższy w historii poziom 929,80 dol. za uncję trojańską. Potem cena kontraktów na najbliższy miesiąc nieco opadła i na zamknięciu wyniosła 927,10 dolara za uncję, aż o 16,40 dol. więcej niż w piątek. Identyczne zamknięcie 927,10 dol. za uncję zanotowano w przypadku dostaw natychmiastowych, które były droższe aż o 16,60 dol. niż w piątek.

Inwestorzy „uciekają” w złoto i inne metale szlachetne w obawie przed inflacją, nasilającą się w miarę obniżania przez bank centralny USA stopy procentowej, co ma zapobiec recesji i 

powstrzymać bessę na giełdach akcji, ale grozi skutkiem ubocznym w postaci wypuszczenia przez Fed z ręki cugli inflacyjnych.

Tydzień temu, w trybie nadzwyczajnym poza planowymi posiedzeniami, Fed drastycznie obniżyła główne stopy procentowe o 0,75 pkt, a poniedziałek, po opublikowaniu pesymistycznych danych z amerykańskiego rynku nieruchomości, giełdy obiegła pogłoska, że na najbliższym regularnym posiedzeniu w tym tygodniu Fed jeszcze raz silnie obetnie i tak już niskie stopy procentowe.

Obecnie na amerykańskim rynku mówi się, że przebicie symbolicznej ceny 1000 dolarów za uncję (31,1 g) złota jest już tylko kwestia czasu. Na New York Mercantile Exchange cena 1000 dolarów płacona jest już obecnie za kontrakty terminowe na rok 2010 i późniejsze. A jeszcze dwa lata temu ceny złota kształtowały się na poziomie 650 dol. za uncję i uznawane były za dość wysokie...