Koreańscy udziałowcy Daewoo-FSO zgodzili się na plan ratunkowy, który przewiduje między innymi częściowe oddłużenie fabryki. Pracę straci jednak prawie 1500 osób, czyli blisko połowa zatrudnionych w żerańskiej fabryce.

Wygraliśmy, wygraliśmy - skandowali uradowani pracownicy żerańskiej spółki. Przed resortem skarbu, gdzie obraduje walne zgromadzenie, zebrało się ok. 500 związkowców. Poprzednie posiedzenie zostało przerwane przez załogę, gdy Koreańczycy nie zgodzili się na plan ratunkowy.

Obawiając się powtórki sprzed półtora tygodnia, Koreańczycy zażądali przeniesienia obrad w lepiej strzeżone miejsce. Gmach Ministerstwa Skarbu otacza policyjny kordon, który blokuje wejście i wyjście z budynku wszystkim osobom postronnym. To jest mała nadzieja na tym etapie. Ale zobaczymy, co dalej - mówili RMF pracownicy Daewoo-FSO.

Władze firmy zdecydowały też o zwolnieniach grupowych do 1480 osób z około 3100 zatrudnionych obecnie w fabryce. Zarząd spółki będzie prowadził negocjacje ze związkami zawodowymi o dokładnej liczbie zwolnionych i warunkach odejść.

Co będzie dalej, zależy od tego, czy uda się znaleźć inwestora dla firmy. Nadal pod uwagę brany jest brytyjski MG Rover. Tak przynajmniej zapewnia wiceminister gospodarki i pracy Jacek Piechota.

Wcześniej porozumienie w sprawie restrukturyzacji zadłużenia spółki podpisali przedstawiciele polskich banków, Skarbu Państwa oraz Daewoo-FSO. Teraz, po akceptacji przez Koreańczyków, wejdzie ono w życie.

Daewoo-FSO jest zadłużone na 591 mln zł w sześciu polskich bankach, dwóm koreańskim instytucjom winne jest też ponad 160 mln dolarów. Zgodnie z umową z syndykiem Daewoo Motor, po pomyślnym przebiegu WZA, Koreańczycy wycofają się z zarządzania polską firmą.

06:45