Picie wody może okazać się groźne dla zdrowia. Świadczy o tym historia brytyjskiego aktora i piosenkarza Antony Andrewsa. Wypijane przez niego codziennie dla ochłody prawie 17 litrów wody omal nie skończyło się tragicznie.

Pan Andrews występuje na scenie londyńskiego musicalu „My Fair Lady”. Gra w nim lingwistę, który dla zakładu robi z prostej dziewczyny wykwintną damę.

Podczas ostatnich upałów jakie nawiedziły Wyspy Brytyjskie praca w teatrze w kostiumie i przy włączonym oświetleniu nie była łatwa. Aktor pił więc dużo wody - dokładnie jak się okazało już w szpitalu 17 litrów dziennie.

Pewnego dnia w drodze do domu stracił przytomność i obudził się już na oddziale intensywnej terapii jednego ze stołecznych szpitali. Lekarze od dawna nie mieli do czynienia z takim przypadkiem.

Jak oświadczyli dziennikarzom aktor od tygodnia pił olbrzymie ilości wody, co doprowadziło do niebezpiecznego dla życia obniżenia poziomu soli we krwi. Stan ten nazywa się hiponatremią i jest równie groźny dla organizmu jak odwodnienie. Powoduje tez podobne objawy.

Na szczęście dla aktorów, którzy smażą się na londyńskich scenach i w garderobach upał na Wyspach również zmalał. Teraz woda leje się z nieba...

23:40