Melbourne stało się areną starć między policja a przeciwnikami globalizacji. Powodem tego są obrady Forum Ekonomicznego Azji i Pacyfiku.

Protestują przeciwnicy globalizacji: anarchiści, członkowie organizacji ekologicznych i radykalne ugrupowania studenckie. Demonstranci występują przeciwko dominacji międzynarodowych korporacji, których władza, jak podkreślają, może niedługo decydować o losach świata. Centrum kongresowe, gdzie odbywa się spotkanie, jest chronione przez wzmocnione siły policyjne. Funkcjonariusze musieli stworzyć specjalny kordon, żeby umożliwić przejazd autobusów z delegatami. Protestujący twierdzą, że policja działa bardzo brutalnie, źródła oficjalne informują natomiast o "zdecydowanych działaniach policji".

Policja wkroczyła do akcji, by nie powtórzyła się wczorajsza sytuacja, kiedy działacze ruchu S-11 zablokowali drogę około 200 najbogatszym uczestnikom szczytu.

Dzisiaj furia demonstrantów skierowana była szczególnie przeciwko szefowi Microsoftu Billowi Gatesowi, który jednak w ostatniej chwili odwołał swoje wystąpienie. W wyniku zamieszek ponad czterdzieści pięć dramatycznych minut przeżył także premier jednej z australijskich prowincji. Jego samochód został zablokowany przez tłum. Demonstranci sprayem pomalowali mu szyby i karoserię, a jeden z aborygeńskich liderów zatańczył na dachu jego samochodu. Kłopoty spowodowane przez demonstrujących aktywistów z grupy S-11 miały również amerykańskie drużyny koszykówki, które nie mogły przyjechać na swój codzienny trening do Melbourne. Dla Amerykanów miała to być ostatnia rozgrzewka przed przyjazdem do wioski olimpijskiej.

Komentatorzy piszą, że są to najczarniejsze dni w dziejach Australii. Oburzeni przemocą na ulicach są nawet sami protestujący.

11:10