"Żydzi modlący się nad Radunią" pędzla Wilhelma Stryowskiego został zdjęty wczoraj z aukcji jednego z najbardziej poważanych berlińskich domów aukcyjnych "Leo Spick". Obraz, który znajduje się na liście zaginionych dzieł sztuki, został zabezpieczony przez niemiecką policję. Wniosek w tej sprawie złożyli przedstawiciele polskiej ambasady - dowiedziała się sieć RMF FM.

Obraz Stryowskiego pochodzi ze zbiorów gdańskiego Muzeum Narodowego. Został namalowany w 1883 roku. Do czasu wybuchu II Wojny Światowej, płótno wisiało w Muzeum Miejskim w Gdańsku. Po wojnie zaginęło. Niedawno, obraz został nieoczekiwanie wystawiony na sprzedaż w Berlinie z ceną wywoławczą 15 tysięcy marek. Dzięki sprawnej akcji niemieckiej policji, obraz został wycofany ze sprzedaży dosłownie na kilka minut przed rozpoczęciem aukcji. Po dziewiątej, do berlińskich policjantów zgłosili się przedstawiciele polskiej ambasady. Mieli wprawdzie ze sobą dokumenty, jednak tylko w języku polskim. Pani komisarz prowadząca sprawę nawet nie sprawdziła dokładnie tych dokumentów. Uznała natomiast, że trzeba szybko działać i wraz z kilkoma funkcjonariuszami pojechała do domu aukcyjnego. Na miejscu, policja zażądała od właścicieli domu wstrzymania sprzedaży, gdyż istnieje podejrzenie, że obraz został skradziony. Właścicielka obrazu twierdziła, że obraz, od lat 20. jest własnością jej rodziny i nie chciała rezygnować z transakcji. Ostatecznie dzieło pozostało w domu aukcyjnym wraz z przypiętą do niego kartką: „Obraz zajęty”. Teraz w Berlinie oczekiwani są polscy historycy sztuki, którzy potwierdzą autentyczność dzieła. Jeśli jest oryginalne, strona polska może ubiegać się o nie na zasadzie pierwokupu, bądź wystąpić o zwrot poprzez postępowanie sądowe. Z takiego obrotu sprawy ciszą się gdańscy muzealnicy. Według nich istnieje szansa, że dzieło wróci do Gdańska. Najbardziej zadowolona jest kustosz malarstwa XIX-wiecznego w Muzeum Narodowym, Marta Góralska: "Liczyłam na to, że prędzej, czy później gdzieś, ktoś odezwie się. Niestety nasze możliwości są zbyt skromne, żebyśmy mogli korzystać z katalogów aukcyjnych aukcji, już nie mówię na całym świecie, ale nawet w Europie. Dzięki temu, że kolekcjonerzy, antykwariusze śledzą aukcję, ta wiadomość dotarła do nas."

Teraz muzealnicy czekają na decyzję władz niemiecki i polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

08:30