Jeśli zakupy - to w sklepie dyskontowym, jedzenie na mieście - to w fast foodzie, nowe buty - to za 50 zł. Z danych sklepów wynika, że Polacy przerzucili się na tanie zakupy. Ale się do tego nie przyznają - pisze "Gazeta Wyborcza".

Ze względu na kryzys wszyscy chcą kupować taniej. Dlatego sklepy starają się maksymalnie obniżać ceny. Niestety, często cierpi na tym jakość produktów. Czasem dochodzi do sytuacji absurdalnych - zdarzają się parówki cielęce bez grama cielęciny czy też ser - a właściwie produkt seropodobny - produkowany głównie z tańszych tłuszczów roślinnych.

Najwyraźniej jednak póki co Polacy się tym nie przejmują. Sama Biedronka w 2009r. sprzedała towary za 16 mld zł! To aż o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej. Do końca 2012 r. sieć chce otworzyć ponad pół tysiąca sklepów (obecnie ma ich 1,5 tys.), inwestując co roku ponad miliard złotych.

Analitycy pytani przez gazetę twierdzą, że wydatki konsumentów zaczną rosnąć, gdy firmy zaczną w końcu dawać pracownikom podwyżki. Wówczas popularność tanich produktów może się skończyć w ciągu roku.