Gwałtownie rosną ceny gazu i energii elektrycznej w największym stanie USA, Kalifornii. Cierpią na tym indywidualni klienci oraz podnosi to koszty produkcji.

Ekonomiści niepokoją się, że odbije się to na całej gospodarce USA, stojącej już przed widmem recesji. Koszty energii w Kalifornii wzrosły w następstwie deregulacji energetyki w tym stanie trzy lata temu, niedoinwestowania miejscowej energetyki i wzrostu światowych cen energii. Surowe przepisy o ochronie środowiska sprawiły, ze nie zbudowano w tym stanie wciągu ostatnich przeszło dziesięciu lat żadnej większej elektrowni. Doprowadziło to do niedoborów elektryczności i konieczności sprowadzania jej z innych stanów. Wykorzystały to elektrownie innych stanów. Skorzystały ze zniesienia kontroli cen hurtowych i zmusiły dwa przedsiębiorstwa zaopatrujące Kalifornię w gaz i prąd do kupowania ich po coraz bardziej rosnących cenach rynkowych. Stanowa ustawa o deregulacji zabrania jednocześnie tym dwóm firmom podnoszenia do marca 2002 roku opłat za gaz i elektryczność, pobieranych od ich odbiorców. Doprowadziło to oba

przedsiębiorstwa na skraj bankructwa.

Aby wspomóc upadających

W poniedziałek gubernator Kalifornii Gray Davis ogłosił plan wyjścia z kryzysu energetycznego kosztem miliarda dolarów. W planie tym założono doraźną pomoc upadającym oraz odejście od deregulacji, którą gubernator nazwał "kolosalnym i niebezpiecznym błędem". Davis zaproponował również powołanie stanowej agencji, która wykupiłaby prywatne elektrownie i gazownie i budowała nowe. Zaproponował też karanie prywatnych dostawców sztucznie windujących ceny. Jednak zagrożone bankructwem przedsiębiorstwa oświadczyły, że plan Davisa nie rozwiąże doraźnie kryzysu energetycznego. Zagroziły, że wkrótce będą prawdopodobnie zmuszone do okresowych wyłączeń prądu.

Po rozum do Waszyngtonu

We wtorek Davis, dyrektorzy kalifornijskich elektrowni i gazowni spotkali się w Waszyngtonie z ministrem energetyki Billem Richardsonem, ministrem skarbu Lawrence'em Summersem i doradcą ekonomicznym prezydenta Clintona, Gene Sperlingiem, aby znaleźć sposoby wyjścia z kryzysu. Richardson już wcześniej nakazał elektrowniom spoza Kalifornii, aby zwiększyły dostawy prądu do tego stanu. Sytuację wykorzystuje republikańska ekipa prezydenta-elekta George'a W.Busha. Jego rzecznik stwierdził, ze przyczyną kryzysu jest zła polityka energetycznej ustępującej administracji. Zdaniem Republikanów, należy zwiększyć krajową produkcję energii - bez względu na środowisko. Domagają się także zezwolenia na wydobycie ropy naftowej na chronionych terenach na Alasce. Tymczasem ekonomiści ostrzegają, że kłopoty energetyczne Kalifornii mogą się odbić na gospodarce całego kraju. Gospodarka tego stanu ustępuje wielkością gospodarkom tylko pięciu państw na świecie i jest np. większa niż gospodarka Włoch. PKB Kalifornii stanowi około 12 procent całego PKB USA.

02:50