Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał wyrok pierwszej instancji dotyczący skarbowej prowokacji wymierzonej w mechanika z jednego z warsztatów koło Bartoszyc. Sąd uznał, że pracownik zakładu jest winny, ale nie wymierzył kary.

Nie spodziewałem się takiego rozgłosu medialnego, mam nadzieję, że to koniec - powiedział po wyroku właściciel warsztatu pan Władysław. Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał decyzję sądu pierwszej instancji i uznał, że mechanik jest winny, ale nie zostanie ukarany. Grzywny w wysokości 600 złotych domagała się naczelnik bartoszyckiej skarbówki. Sąd uznał jednak, że kara nie jest adekwatna do czynu i nie będzie miała też charakteru prewencyjnego.

Cała historia zaczęła się w listopadzie 2017 roku. Do jednego z warsztatów samochodowych w Sędławkach niedaleko Bartoszyc w Warmińsko-Mazurskiem przyjechał samochód z dwiema kobietami. Pan Władysław, właściciel warsztatu, wykonał już dzienny raport kasowy, więc oficjalnie zakończył się dzień pracy, wpłaty od klientów nie były już przyjmowane.

Jako że w zakładzie nadal pracowali mechanicy, kobiety zapytały, czy mogą wymienić żarówkę w samochodzie. Właściciel warsztatu poprosił o to jednego z mechaników. Jak się okazało były to pracownice urzędu skarbowego, które zaproponowały pół tysiąca złotych mandatu za brak paragonu fiskalnego. Mechanik miał wtedy przyjąć 10 złotych zapłaty za wymianę. 

Pan Władysław tłumaczył, że zamontowana została prywatna żarówka, bo nie prowadzi sklepu z częściami i nie przyjął mandatu. Kontrolerki przygotowały wniosek do sądu o ukaranie. Sąd w Bartoszycach najpierw bez przeprowadzania rozprawy, uznał pracownika winnym wykroczenia, lecz odstąpił od wymierzenia mu kary. Jednak z takim wyrokiem nie zgodziła się naczelnik Urzędu Skarbowego w Bartoszycach i złożyła odwołanie. Sąd Okręgowy utrzymał wyrok sądu w Bartoszycach.

To jednak nie koniec całej historii, ponieważ bartoszycka policja po zgłoszeniu jednego z mieszkańców sprawdzi teraz, czy urzędniczka jadąc samochodem bez żarówki złamała prawo. Konkretnie chodzi tutaj o wykroczenie. W tym przypadku może jej grozić nawet pięć tysięcy złotych grzywny.

(j.)