3 ofiary śmiertelne, 120 milionów euro strat tylko włoskich restauratorów – to początkowy bilans największej od czasów II wojny światowej awarii energetycznej we Włoszech. Choć teraz prąd jest już wszędzie, to po południu brakowało go jeszcze w wielu miejscach na Sycylii czy w Rzymie.

Prąd wrócił do wszystkich zakątków Włoch, choć jak informują lokalne agencje są jeszcze kłopoty z elektrycznością w niektórych zakątkach Sycylii oraz Apuli na południu Półwyspu Apenińskiego.

Włoskie przedsiębiorstwo energetyczne ostrzega, żeby nie eksploatować zanadto sieci. Na dziś zapowiedziano wyłączanie energii na terenie całego kraju. Będą to jednak planowane przerwy w dostawie energii, o których mieszkańcy będą informowani z wyprzedzeniem.

Na razie wiadomo, że jednocześnie popsuła się główna linia przesyłowa i linia zapasowa. Najprawdopodobniej do awarii doszło poza granicami Włoch. Przyczyną mogła być burza we Francji lub drzewo na linii wysokiego napięcia w Szwajcarii. Zdaniem Włochów te zdarzenia wywołały na zasadzie efektu domina wyłączanie sieci lokalnych w całym kraju.

Daje to oczywiście do myślenia politykom. Na razie trwa liczenie strat. Określili je już właściciele barów, sklepów i restauracji, czyli wszyscy ci którzy trzymali w zamrażarkach produkty spożywcze nie nadające się już teraz do niczego. Mówi się o 120 milionach euro. Trudno jeszcze policzyć strat niepracujących przez kilkanaście godzin zakładów produkcyjnych, stojących przez kilkanaście godzin pociągów czy opóźnionych samolotów.

Dodajmy, że prokuratura rozpoczęła już dochodzenie w sprawie wczorajszej awarii sieci energetycznej. Śledztwo ma ustalić, kto ponosi winę za wczorajsze zaciemnienie.

22:25