W czwartek ruszyła dawno zapowiadana reforma płac policjantów. Na pensje dla tej grupy rząd przeznaczył 60 milionów złotych. Jednak żeby efekty były widoczne, potrzeba dziesięć razy tyle.

W przyszłym roku dotacje mają być jeszcze większe. Reformę zaplanowano na trzy lata i ma ona uatrakcyjnić płace w policji i wprowadzić system motywacyjny "lepiej pracujesz - więcej zarabiasz".

Największą podwyżkę dostaną ci, którzy do tej pory zarabiali najmniej czyli policjanci z małym stażem. Mogą liczyć na to, że w listopadzie przy kasie odbiorą o 90 złotych więcej. Komenda Główna obiecała też wyrównać pensje od lipca włącznie. Ale kto płaci, ten wymaga. Teraz aby zarabiać w policji więcej trzeba będzie pracować solidniej. Nagrody pieniężne będzie przydzielał bezpośredni przełożony. Jak powiedział Paweł Biedziak, rzecznik Komendy Głównej, w pensji policjanta przełożony mógł decydować o około 8 procentach jego uposażenia. "Policjanci będą mieli wypłacone pieniądze od lipca. Rząd przeznaczył naten cel z rezerwy celowej i rezerwy ogólnej łącznie 60 milionów złotych" – oświadzczył Paweł Biedziak.

Według założeń reformy teraz przełożony będzie decydował o 15 procentach całości pensji podwładnego. Lepsi policjanci będą dostawać po prostu więcej pieniędzy. Fundusze przeznaczone na dodatki motywacyjne trafią wprost do komisariatów, nie będzie centralnego rozdzielania.

Mimo tych obiecujących zmian z ministerialnego rozporządzenia nie są zadowoleni policyjni związkowcy. Ich zdaniem podwyżki zgodnie z ustawą o związkach zawodowych powinny być przez związkowców zaopiniowane. A tak nie było. Dlatego związkowcy zapowiadają dochodzenie swoich praw przed sądem. Posłuchaj relacji warszawskiego reportera radia RMF, Marcina Firleja:

06:15