Sytuacja w Wenezueli zaostrzyła się do tego stopnia, że Departament Stanu USA zdecydował o wycofaniu z Caracas części personelu dyplomatycznego. Już 10. dzień w tym południowoamerykańskim kraju trwa strajk generalny. Opozycja domaga się rezygnacji prezydenta, populisty Hugo Chaveza. Kłopoty finansowe przeżywa także Brazylia i Argentyna.

Fiaskiem zakończyły się rozmowy w sprawie zakończenia akcji strajkowej, prowadzone z udziałem sekretarza generalnego Organizacji Państw Amerykańskich, Cesara Gavirię. Jeden z liderów opozycji Andres Velazque zapowiada, że opozycjoniści nie ustąpią.

Strajk generalny będzie trwał, będzie prowadzony z taką samą siłą jak dotychczas, a nawet może zostać rozszerzony, dopóki cel nie zostanie osiągnięty. Prezydent Hugo Chavez musi zdać sobie sprawę, że to prawdziwa walka, że ludzie są zdeterminowani. Jeszcze raz wzywamy go: w imię Boga i Wenezueli, by uszanował on wolę narodu - mówił Velazque.

Wenezuelczycy w panice oblegają banki, podejmując oszczędności. W sklepach tworzą się gigantyczne kolejki. Wszyscy kupują żywność na zapas, bojąc się, że lada chwila dojdzie do drastycznych podwyżek cen. Nie jest to wykluczone, tym bardziej, że strajk sparaliżował wenezuelski sektor naftowy. Wydobycie ropy spadło obecnie do jednej trzeciej normalnego poziomu. Zdaniem obserwatorów kryzys w Wenezueli, która jest piątym największym eksporterem ropy, grozi destabilizacją światowego rynku naftowego.

KŁOPOTY FINANSOWE BRAZYLII I ARGENTYNY

15:20