Do Warszawy zjeżdżają przeciwnicy Europejskiego Szczytu Ekonomicznego. Udział w jutrzejszej demonstracji zapowiedziało tysiące alterglobalistów. I choć organizatorzy marszu twierdzą, że będzie pokojowo, to nie wszyscy w to wierzą.

Dzisiaj na Rondzie Radosława, gdzie ma się rozpocząć demonstracja, jest spokojnie. Jutro rano to miejsce będzie wyglądało zupełnie inaczej, opanuje je kilka tysięcy alterglobalistów. Policja szacuje, że w manifestacji może wziąć udział od 3 do 5 tysięcy osób. Przeciwnicy szczytu przygotowują się do tej demonstracji od kilku miesięcy.

Manifestacja ma się odbyć pod hasłem: "Dość globalizowania wyzysku, biedy i wojny; globalizujmy sprawiedliwość".

Do manifestacji przygotowują się policja i służby porządkowe, a także właściciele sklepów, restauracji czy barów usytuowanych przy trasie manifestacji. Witryny zabili grubą dyktą

i obłożyli styropianem.

Dziś po południu alterglobaliści próbowali spotkać się i porozmawiać z organizatorami Europejskiego Forum Ekonomicznego. Niestety debata się nie udała. Alterglobaliści wyszli ze spotkania. Powiedzieli, że dialog nie jest możliwy, gdy blokowane są granice. Rano nie wpuszczono do Polski autokaru z grupą 44 alterglobalistów z zagranicy.

W kwaterze głównej przeciwników szczytu gospodarczego na ulicy Dobrej był reporter RMF Daniel Wołodźko:

Warszawski szczyt według organizatorów ma kosztować około 30 milionów złotych. Lwia część tej kwoty zostanie wydana na bezpieczeństwo. Okazuje się jednak, że kwota ta może być znacznie wyższa. Już dziś odszkodowania domagają się restauratorzy mający lokale w tzw. strefie zero. Posłuchaj relacji reportera RMF Romana Osicy: