W Stanach Zjednoczonych reklamy wyborcze emituje już nie tylko komitet wyborczy Georga W. Busha. W 17 stanach pojawiły się kontrreklamy opłacone przez przeciwników obecnego prezydenta. Biały Dom twierdzi jednak, że ich finansowanie narusza istniejące prawo.

Administracja twierdzi, że przyjęte niedawno prawo dotyczące finansowania kampanii zabrania Demokratom koordynowania swych działań z tymi grupami, które używają niezależnie zebranych pieniędzy do atakowania prezydenta Busha.

W ten sposób taka niezależna akcja nielegalnie włącza się w kampanię. Koordynator z jednej z tych grup, były zastępca szefa sztabu Białego Domu za czasów prezydenta Clintona twierdzi, że zarzuty są nienieuprawnione, gdyż spoty reklamowe mają jedynie podkreślić i wydobyć na światło dzienne pewne podstawowe elementy polityki Republikanów. Nie ma to bezpośredniego związku z niczyją kampanią, ma jedynie pomóc wyborcom w podjęciu decyzji.

Do wyborów jeszcze 8 miesięcy, ale poziom emocji i ilość kontrowersji rośnie tak szybko, że zanosi się na prawdziwie gorące polityczne lato.

07:40