Sejmowa komisja śledcza, badająca tzw. sprawę Rywina, przesłuchała wczoraj Jerzego Urbana, redaktora naczelnego tygodnika „Nie”. Jego zeznania dają obraz tego, co działo się przed ujawnieniem sprawy. Na tzw. szczytach trwało coś, co wyglądało jak przygotowania do „wojny”: wizyty, spotkania, nerwowe rozmowy – mówił Urban.

Według Jerzego Urbana, Adam Michnik pojawił się u niego zaraz po nagraniu rozmowy z Lwem Rywinem. Następnego dnia przyszedł do niego sam Rywin. W tym czasie Urban opublikował w „Nie” artykuł, w którym wzywał Leszka Millera do wyjaśnienia korupcyjnych układów.

Reakcja rządu była bardzo nerwowa – rozpoczął się nieskończony korowód ministrów, którzy przychodzili do Urbana z jednym pytaniem: „Czy zamierza opublikować artykuł o aferze, w którą są zamieszani posłowie SLD?” Potem było spotkanie z Millerem. Premier nie chciał ujawnić sprawy Rywina opinii publicznej, pomimo nalegań Urbana. Jego kontrargumentacja jest taka, iż nie byłoby politycznie trafne podnoszenie sprawy Rywina - mówił wczoraj w Sejmie Urban.

W tym czasie – według relacji naczelnego „Nie” – Rywin zachowywał się dziwnie: nie bał się gniewu premiera, bał się jedynie Michnika. Podczas drugiego spotkania z Urbanem, Rywin miał powiedzieć: "Ja pierwszy Millera nie zaatakuję". Jeśli to mówi, to w tym jest element pogróżki, sugestia, że miałby czym zaatakować - mówił naczelny „Nie”.

Niestety, pytany czym Rywin mógłby zaatakować premiera, Urban mówił posłom „nie wiem”, „nie pamiętam”.

Posłuchaj także relacji reporterki RMF Agnieszki Burzyńskiej:

Do tej pory komisja śledcza przesłuchała redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika, prezes Agory Wandę Rapaczyńską, prezesa TVP Robert Kwiatkowskiego, wiceprezesa Agory Piotra Niemczyckiego i zastępcę red. nacz. „Wyborczej” Helenę Łuczywo.

Przesłuchiwano także samego Rywina, który jednak odmówił odpowiedzi na wszystkie pytania posłów, złożył jedynie oświadczenie, w którym oskarżył Agorę o prowokację.

Foto: RMF

06:00