​Już w poniedziałek unijni ministrowie ds. rolnictwa zajmą się problemem tzw. gorszej żywności. Chodzi o sprawę dotyczącą artykułów spożywczych sprzedawanych na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, które są produkowane przy użyciu tańszych i gorszych składników, ale pod tą samą etykietą co produkty na zachodzie Europy. O tym problemie mówili także wczoraj premierzy podczas spotkania Grupy Wyszehradzkiej.

​Już w poniedziałek unijni ministrowie ds. rolnictwa zajmą się problemem tzw. gorszej żywności. Chodzi o sprawę dotyczącą artykułów spożywczych sprzedawanych na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, które są produkowane przy użyciu tańszych i gorszych składników, ale pod tą samą etykietą co produkty na zachodzie Europy. O tym problemie mówili także wczoraj premierzy podczas spotkania Grupy Wyszehradzkiej.
Zdj. ilustracyjne /Leszek Szymański /PAP

Komisja Europejska uważa, że nie może być podwójnych standardów jakości i że produkty muszą być etykietowane w ten sam sposób. Z informacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon wynika, że Bruksela nie zamierza proponować nowej legislacji w tej dziedzinie. Uważa, że trzeba wykorzystać i stosować istniejące prawo.

Samo KE uważa, że wiele mogą zrobić same kraje członkowskie, a więc poprzez inspekcję sanitarną sprawdzać jakość produktów, a w razie naruszenia prawa informować Brukselę. Na razie takie raporty i analizy przedstawiły tylko Czechy, Słowacja i Węgry.

Sama Polska jest o wiele mniej zaangażowana w walkę z podwójną jakością produktów. To Słowacja i Węgry przy wsparciu Czech wprowadziły ten punkt do porządku obrad unijnej rady ministrów rolnictwa.

Sprawą zamierzają zająć się dwie unijne komisarz - Vera Jurova, odpowiedzialna za walkę z dyskryminacją i Elżbieta Bieńkowska, zajmująca się rynkiem wewnętrznym. Wprowadzą ten temat pod obrady dorocznego tzw. forum ds. przemysłu spożywczego, które odbędzie się w Brukseli w czerwcu. Będą także prowadzone mediacje pomiędzy państwami. Potrzebne są jednak dane, których Polska nie dostarcza, bo jak nieoficjalnie informują urzędnicy w Warszawie - nie przeprowadzono jeszcze takich badań jak np. na Słowacji, gdzie porównano produkty słowackie i austriackie. 

(az)