Cicha wojna między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera, zaczyna nabierać barw. Szef rządu, mianując swojego zaufanego człowieka, Lecha Nikolskiego, ministrem ds. informowania o UE tworzy silny ośrodek w rządzie. To „niby ministerstwo” ma być przeciwwagą dla podobnego ośrodka w Kancelarii Prezydenta, zarządzanego przez Dariusza Szymczychę.

Te dwa "niby ministerstwa" w czasie kampanii przed referendum mogą rywalizować ze sobą w wyścigu po sukces w głosowaniu - takie zdanie wyraża wielu obserwatorów polskiej sceny politycznej. Co gorsza, kampania informacyjna prowadzona będzie tak naprawdę przez 4 ośrodki: ministerstwo rządowe i prezydenckie, Urząd Komitetu Integracji Europejskiej i przez sejmową komisję europejską.

Istnieje zatem spore zagrożenie, że działanie wszystkich ośrodków nie będzie ze sobą koordynowane. Poza tym Lech Nikolski może się ścigać z Dariuszem Szymczychą o palmę pierwszeństwa w kampanii przedreferendalnej. Obawia się tego nawet szef sejmowej komisji europejskiej, Józef Oleksy: Zawsze takie niebezpieczeństwo trzeba widzieć. Politycy nie raz przy ważnych kampaniach realizują swoje ambicje.

O nominacji Nikolskiego nic nie wiedział ani Józef Oleksy, ani szefowa UKIE Danuta Hübner, ani nawet Jerzy Wiatr, którego miejsce de facto zajął Nikolski. Może to nieco dziwić, bo misję prowadzenia nowego „niby ministerstwa” premier powierzył Nikolskiemu już kilka tygodni temu.

Teraz zapewne należy oczekiwać scenariusza zgodnego z przysłowiem: sukces (w referendum) będzie miał wielu ojców, ale porażka będzie sierotą.

Foto: RMF

20:30