Siódmego października rusza druga runda rozmów o porozumieniu o wolnym handlu między USA i Unią Europejską. Jakie są szanse na porozumienie, szczególnie w świetle napięcia związanego ze sprawą Snowdena, który ujawnił skalę inwigilacji internetu przez amerykański i brytyjskie służby? Czy po zawarciu porozumienia stanieją samochody i lekarstwa? O Transatlantic Trade and Investment Partnership z główną amerykańską negocjatorką umowy przy Unii, Eleną Bryan rozmawiał Grzegorz Jasiński.

Grzegorz Jasiński: Dlaczego akurat teraz nadszedł odpowiedni czas dla tych negocjacji? Dlaczego teraz powstała szansa na porozumienie?

Elena Bryan: Myślę, że są dwa powody. Po pierwsze: mamy liderów politycznych, którzy rozumieją wagę wspierania wzrostu i zatrudnienia w naszych gospodarkach. Obama, Barroso i Van Rompuy podjęli prawie dwa lata temu decyzję, by ponownie przyjrzeć się handlowi jako motorowi wzrostu i zastanowić się, co możemy zrobić w tej sprawie w skali transatlantyckiej. Po drugie, kryzys stworzył wyjątkową okazję, by zmienić optykę. Świat i międzynarodowy handel zmieniły się. Pojawili się nowi gracze, którzy zmuszają nas do większej konkurencyjności i efektywności. Technologia też się zmienia. Możemy jeszcze raz przyjrzeć się przepisom i zdecydować, jak lepiej zharmonizować nasze systemy regulacyjne. Liderzy zdecydowali, że nadszedł odpowiedni moment, więc to robimy.

Jak opisałaby pani obecny etap negocjacji. To sam początek, czy już są jakieś osiągnięcia?

Jesteśmy na samym początku drogi. Po roku grupa robocza doszła do wniosku, że zaistniały warunki do rozpoczęcia właściwych negocjacji. Grupa rekomendowała prezydentowi, by zmierzać do zawarcia całościowej umowy. Dlatego przeglądamy szeroki wachlarz tematów. Zaczęliśmy w lipcu, druga tura zacznie się w październiku.

Porozmawiajmy przez chwilę o Polsce. Poziom naszego eksportu do USA nie jest zbyt duży. Co pani myśli o korzyściach, które Polska może uzyskać dzięki temu porozumieniu?


Ciekawe pytanie. Trzeba byłoby przyjrzeć się w szczegółach profilowi handlu zagranicznego Polski. Wasz kraj należy do młodszych członków UE. Na pewno jest wiele możliwości dla Polski i w ogóle: nowych członków.

Czy korzyści mają płynąć raczej z handlu z USA, czy może bardziej chodzi o stosunki handlowe z resztą świata w momencie, gdy będziemy reprezentowani przez taką wielką grupę krajów, tworzących razem tak ogromną gospodarkę?

Jeśli uda się sprawić, że regulacje będą lepiej do siebie pasować, to myślę, że firmy będą mogły zwiększyć skuteczność i konkurencyjność i wtedy to nam pomoże nie tylko w handlu transatlantyckim, ale też w handlu światowym.

Przechodząc do szczegółowych regulacji. Barierą są nie tyle cła, co inne, pozataryfowe regulacje. Na przykład w przemyśle farmaceutycznym, testowanie leków osobno w USA i Europie pochłania czas i pieniądze. Uważa pani, że uda się stworzyć jeden, wspólny standard  na obu rynkach?


Wolałabym nie spekulować na temat tego, co uda się ostatecznie osiągnąć. Mogę natomiast powiedzieć, że rewelatorzy po obu stronach Atlantyku, ściśle współpracując, dokładnie i poważnie przyjrzą się przepisom i zobaczą, co można zrobić. Jesteśmy odpowiedzialni przed naszymi władzami, przed narodem amerykańskim i narodami europejskimi, dlatego zobaczymy co jest osiągalne w sensie politycznym. Mamy nadzieję, że osiągniemy znaczący postęp w szerokim zakresie spraw.

Europejczycy myślą na przykład o samochodach, które są dużo tańsze w USA. Czy te porozumienia mogą obniżyć ceny samochodów w Europie? Czy możliwy jest wolny handel w tej branży? Potrzebne są przecież choćby zmiany w przepisach homologacyjnych.


Wiele czynników wpływa na ceny samochodów. Koncentrujemy się na dwóch sprawach. Pierwsza to niskie cła. Mamy w Stanach stosunkowo niskie, dwu i pół procentowe cła na auta i na części, zaś w Europie ten poziom to dziesięć procent. Po drugie, obie strony mają bardzo wysokie, ale różne standardy bezpieczeństwa. Pytanie brzmi, czy rewelatorzy mogą na nowo przyjrzeć się tym standardom i zdecydować, czy możemy zmienić regulacje i ustalić wspólne zasady utrzymując to wysokie bezpieczeństwo. Tu przykładem, który zawsze przychodzi mi do głowy są lusterka wsteczne. Jedna ze stron wymaga, by pierwsze lusterko było o centymetr dłuższe, niż drugie. Zapewne można się przyjrzeć tej sprawie. Sama czuję się bezpiecznie w samochodach europejskich i równie bezpiecznie w amerykańskich, mimo nieco różnych standardów.

Te branże wydają się i tak łatwe. Są twardsze orzechy do zgryzienia, na przykład rolnictwo. Czy jest choćby cień szansy na porozumienie na tym polu?

Nie sądzę, by cokolwiek było łatwe w tym porozumieniu. Niektórzy mówią, "zerwijcie najpierw najniżej wiszące owoce", ale ja nie widzę tych nisko wiszących owoców. Rolnictwo jest na pewno ciężkim tematem, ale mogę powiedzieć, że rozmowy idą dwiema drogami. W Brukseli często słyszę, że to w jedną stronę. USA sprzedaje do Europy żywność za 9 miliardów co roku, a Unia 16 miliardów. Mamy inne standardy, koncentrujemy się pragmatycznie na rolnictwie po obu stronach, ale całościowe porozumienie powinno obejmować rolnictwo.

A co z żywnością modyfikowaną genetycznie (GMO)?

To na pewno sprawa, budząca duże emocje, mamy inny system w USA, ale wbrew temu, co myśli wielu Europejczyków, po tej stronie oceanu też jest obecna żywność modyfikowana genetycznie i istnieją procedury jej zatwierdzania. Musimy przeprowadzić bardzo rzeczową dyskusję na tego rodzaju tematy.

Istotna jest jeszcze sprawa usług audiowizualnych, Europa jest zdecydowana, by chronić przemysł filmowy. Czy to sprawa do negocjacji, czy jeden z tematów, w których szanse są niskie?

Poświęcamy temu dużą uwagę. Pozwolę sobie powtórzyć co słyszeliśmy od komisarza de Guchta, "wysłuchamy Amerykanów, by dowiedzieć się jakie jest ich stanowisko, a następnie zwrócimy się krajów członkowskich". Potrzebne jest całościowe porozumienie, więc z naszego punktu widzenia, nie powinno się startować wykluczając cokolwiek.  

Ważną częścią negocjacji są kwestie energii i różna sytuacja w kwestii wydobycia gazu z łupków w USA i Europie. Dla nas przyjęcie regulacji amerykańskich i powtórzenie amerykańskiego sukcesu jest bardzo ważne. Jakie te sprawy mają znaczenie dla całości procesu?

Oczywiście bardzo dużo słyszałam w Brukseli różnych punktów widzenia w tej sprawie. To temat, który wymaga dyskusji. Czy będzie to włączone do porozumienia, czy będzie rozpatrywane osobno, to jeszcze zobaczymy, ale energia jest kwestią bardzo ważną.

Pozwolę sobie zapytać o jeszcze jedną sprawę, która jest być może obecnie wyjątkowo trudna. Chodzi o ochronę danych i branżę internetową. Ameryka zwraca tu przede wszystkim uwagę na innowacje, Europa mówi: ochrona danych. Do tego dochodzi sprawa ujawniona przez Snowdena. Na ile to może utrudnić rozmowy?

To bardzo ważny dla ludzi temat. Możliwości przesyłu danych są kluczowe dla dostawców internetu i firm usługowych. Dyskusje toczą się na różnych poziomach, również poza naszymi negocjacjami. W USA także mamy silną ochronę danych, ale działa to inaczej. Myślę, że musimy przyjrzeć się tym sprawom szerzej, poza kwestią handlu i dojść do tego, co będzie najlepsze dla obu stron.