Sąd Najwyższy utrzymał w środę kary dożywocia dla trojga zabójców Jolanty Brzozowskiej. Wyrok jest ostateczny. Skazani mogą prosić prezydenta o łaskę, a jeśli odmówi, po 25 latach mogą starać się o zwolnienie. Kary dożywocia zapadły też w dwóch innych sprawach.

Bez podstaw do kasacji

Monika Osińska, Marcin Murawski oraz Robert Gołębiowski zostali skazani za to, że z wyjątkową brutalnością zabili młodą pracownicę jednej z warszawskich firm Jolantę Brzozowską. W styczniu 1996 roku włamali się do mieszkania na warszawskim Tarchominie dlatego, że - jak mówili - potrzebowali pieniędzy na studniówkę; wszyscy uczyli się wtedy w jednym z liceów zawodowych. Sąd Okręgowy w Warszawie nie znajdując dla nich żadnych okoliczności łagodzących skazał ich w 1997 roku na dożywocie. Wyrok utrzymał także Sąd Apelacyjny, jednak obrońcy skazanych walczyli o złagodzenie kar. W środę, przed Sądem Najwyższym odbyła się kasacja od wyroku. Ten nie miał żadnych wątpliwości, że skargę należy odrzucić. Sędziowie podzielili zdanie prokuratora, który mówił, że skargi kasacyjne są bezzasadne i sprowadzają się do stwierdzeń, że orzeczone kary są zbyt surowe a to nie może być przedmiotem skargi kasacyjnej. Obrońcy wnosili o uchylenie kary dożywocia ale żaden z nich nie kwestionował faktów. „Utrzymanie wyroku przyjmę z pokorą ale wątpliwości pozostaną” – tak swoją mowę zakończył jeden z obrońców. Od wyroku nie ma już odwołania. Skazani mogą prosić prezydenta o łaskę a jeśli ten odmówi, to po 25 latach mogą starać się o przedterminowe zwolnienie.

Morderstwo Jolanty Brzozowskiej doprowadziło do powstania w Polsce społecznego ruchu przeciwko przemocy. Przyjął on nazwę Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni imienia Jolanty Brzozowskiej. Kieruje nim Krzysztof Orszagh, szwagier zamordowanej dziewczyny, który dziś jest Rzecznikiem Praw Ofiar.

Dożywocie dla kobiety - demona

Kara dożywocia została też utrzymana w dwóch innych sprawach. W pierwszej, Sąd Apelacyjny uznał, że Małgorzata Rozumecka prawomocnie została skazana na dożywocie za zabójstwo dealerów Ery GSM. W jej przypadku, sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących (obrońcy wnieśli o uchylenie dożywotniego wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia). Sędziowie podkreślili, że to Rozumecka zaplanowała całą zbrodnię. Przypomniała o tym również prokurator Barbara Sitek, która nie szczędziła słów krytyki pod adresem oskarżonej: „Mogę ją tylko określić w jeden sposób – aczkolwiek wypowiadali się biegli o jej osobie – demon w kobiecej skórze i to chyba za małe określenie.” – powiedziała Sitek.

Sukcesem obrońców jest zmniejszenie kary dla oskarżonego taksówkarza – z sześciu do pięciu lat. Sąd apelacyjny stwierdził, że nie brał on udział w morderstwie a jedynie był paserem. Swoim samochodem przewiózł skradzione telefony komórkowe. Sprawa Krystiana Majchrowskiego, jeszcze jednego z oskarżonych, wróci do sąd pierwszej instancji. Sąd uznał, że nie ma wystarczających dowodów na to, by był na miejscu zabójstwa dilerów. Do zbrodni doszło w 1997 roku. Zaplanowała ją właśnie Rozumecka - wówczas 22-letnia studentka resocjalizacji. Razem z bratem i trzema pomocnikami zwabiła do lasu pod Warszawą - pod pretekstem kupna telefonów GSM - dwóch dealerów Ery. Tam mężczyzn zabito. Zabójcy sprzedali potem telefony na targowisku. Bratu oskarżonej udało się zbiec do Meksyku. Kobieta został złapana gdy próbowała do niego dołączyć. W 1999 roku. Warszawski sąd skazał Rozumecką na karę dożywocia. Pozostali oskarżeni otrzymali wyroki od 6 do 15 lat więzienia.

Na dożywotnią karę więzienia skazał bydgoski sąd zabójcę ochroniarza „Księcia” - domniemanego szefa jednej z grup przestępczych. Skazany, Krzysztof Wojtczak, półtora roku temu na klatce schodowej bloku, w którym mieszkał „Książę” strzelał do wysiadającego z windy - w towarzystwie żony i ochroniarza - szefa bydgoskiego półświatka. Kule śmiertelnie raniły ochroniarza Księcia, sam zamachowiec również został ranny.

Wojtczak to bandyta bez skrupułów - uzasadniał wyrok sędzia Dariusz Steppa. Kilka miesięcy przed zamachem opuścił więzienie, gdzie spędził 4 lata za rozbój. Kara nic go nie nauczyła, stąd wniosek, że po odbyciu kolejnej znów może zabijać. Sąd nie uwierzył skazanemu, że do Bydgoszczy przyjechał jedynie po to by - jak się wyraził - okraść bogatego kalekę. Na włamanie nie przyjeżdża się gotową do strzału bronią automatyczną - mówił sędzia. 28-letni Krzysztof Wojtczak słuchał wyroku nonszalancko żując gumę, a wychodząc z sali rozpraw równie bezczelnie powiedział sędziemu "do widzenia". W Bydgoszczy mówi się o "sądnych dniach", które nastały dla bandytów. W ubiegłym tygodniu tutejszy sąd skazał na 25 lat więzienia zabójcę bydgoskiego taksówkarza. W miniony poniedziałek taką samą karę dostał zabójca, który poderżnął gardło swojemu wujowi. Dziś sąd nie zawahał się przed wymierzeniem najwyższej kary.

foto RMF FM

09:45