Drugi dzień z rzędu trwa największa ofensywa lądowa sił amerykańskich w czasie pięciomiesięcznej wojny w terroryzmem, toczonej przez USA w Afganistanie. Amerykańscy żołnierze i oddziały lokalnych komendantów atakują górskie kryjówki niedaleko miasta Gardez na wschodzie Afganistanu, gdzie ukrywają się Talibowie i terroryści al-Qaedy.

Liczba Talibów i terrorystów z al-Qaedy jest tak wielka, że załamało się pierwsze natarcie, przeprowadzone wczoraj. Okazali się oni dobrze uzbrojeni, ostrzeliwując się z moździerzy i rakiet. Dlatego Amerykanie rzucili do akcji lotnictwo : bombowce B-52. Niewykluczone że zrzucą one bomby termobaryczne - potężne ładunki, zdolne do niszczenia podziemnych bunkrów. „Bitwa toczy się nadal na południu od Gardez. Ostrzał jest bardzo intensywny, toczą się także ciężkie walki. Dokładnie nie wiemy, jak liczne są ukryte w sieci jaskiń i grot siły przeciwnika. Jak dotąd zginął jeden nasz żołnierz i trzej żołnierze afgańscy. Mamy także pewną liczbę rannych.” – twierdzi rzecznik armii USA, major A. C. Roper. Biorący udział w walkach Afgańczycy mówią, że Talibowie i terroryści al-Qaedy gotowi są na śmierć, o czym świadczą ich białe stroje. „Nie mają dokąd uciekać, dlatego muszą walczyć i będą walczyć do końca.” - mówił jeden z Afgańczyków.

Foto: Archiwum RMF

20:45