Szef MSZ Radosław Sikorski szykuje się do wyjątkowo długiej wizyty. Wkrótce jedzie na prawie tydzień do Chin. Do tej pory minister bywał tak długo tylko w Stanach Zjednoczonych. Można się spodziewać, że w Pekinie i Kantonie delegacja z szefem dyplomacji na czele będzie rozmawiać m.in. o chińskich zakupach w Polsce, o współpracy przy poszukiwaniach gazu i ropy w łupkach, o kwestiach strategicznych i współpracy naukowej i technologicznej.

Radosław Sikorski w kwietniu 2010 i w marcu 2011 spędził za Atlantykiem po tygodniu. Jego ostatnia wizyta w USA była krótsza. Natomiast od zeszłego roku można zaobserwować wzmożony ruch delegacji wysokiego szczebla między Warszawą i Pekinem.

Jesienią w Chinach cztery dni spędził prezydent Bronisław Komorowski. W Państwie Środka byli też ministrowie: m.in. Waldemar Pawlak i Sławomir Nowak. Na wiosnę swoich ministrów i kilkuset biznesmenów przywiózł ze sobą do Polski premier Chin Wen Jiabao. Potem nad Wisłą był szef chińskiej obrony, a latem do Chin udała się żona prezydenta Anna Komorowska.

Wyjazd nie wymaga uzasadnienia

Pytany o powody wyjazdu do Chin, Radosław Sikorski odpowiada, że "wizyta w drugiej gospodarce świata nie wymaga uzasadnienia".

W zeszłym roku Polskę odwiedził po raz pierwszy od 25 lat premier Chińskiej Republiki Ludowej. W Warszawie spotkał się z całym naszym regionem i ogłosiliśmy strategiczne partnerstwo, czym cieszy się zaledwie kilka krajów w Europie - mówi szef MSZ.

Zobacz również:

Łaknące surowców Chiny wszędzie szukają do nich dostępu na całym świecie. Nie inaczej jest w przypadku Polski. KGHM nie wyklucza wspólnej z koncernem China Minmetals ekspansji w krajach trzecich. W nadchodzących latach co piąta tona miedzi wydobyta w Polsce ma płynąć do Chin.

Polska - teren strategiczny

Premier Wen Jiabao mówił w Warszawie, że Chiny są zainteresowane Polską ze względów strategicznych. Chodzi o szeroko pojętą gospodarczą ekspansję w Unii Europejskiej, ale także o współpracę wojskową. W maju gościł w Polsce szef chińskiej obrony, który m.in. wizytował jedną z jednostek, spotkał się z polskim ministrem obrony i z dowódcami.

Wkrótce ma nastąpić finalizacja umowy o przejęciu części Huty Stalowa Wola, gdzie produkuje się m.in. wyrzutnie rakietowe. Chińczycy nabyli tzw. cywilną część zakładów, w której budowane są spychacze, koparki, koparko-ładowarki czy układarki rur. Przedstawiciele koncernu Guangxi Liugong Machinery Co.LTD mówią, że zamierzają zwiększyć produkcję pojazdów na gąsienicach dziesięć razy.

Według polskiego ambasadora w Pekinie, Chińczycy chętnie zamówią w Polsce nawet pięćset kutrów dalekomorskich. Cytowany przez prasę w Trójmieście Tadeusz Chomicki ocenia, że Pekin chętnie przejmie nawet którąś z polskich stoczni.

Współpraca przy łupkach

Wiadomo, że minister Sikorski zabiera ze sobą do Chin przedstawicieli PGNiG, Orlenu i firm energetycznych. Jak podaje wysoko postawione źródło w MSZ, już przy okazji wiosennej wizyty Wen Jiabao w Polsce, szefowie dyplomacji obu krajów rozmawiali o współpracy przy badaniu łupków.

Chińskie zasoby gazu w łupkach uznaje się za drugie po amerykańskich albo nawet największe na świecie. Można się spodziewać, że skala nakładów na wiercenia będzie wielokrotnie większa niż w Polsce. Z moich szacunków wynika, że do tej pory w Polsce wydano nie więcej niż miliard złotych. Tymczasem sam koncern Shell zadeklarował, że co roku zamierza przeznaczyć na badanie chińskich łupków miliard dolarów.

Chińczycy mogą wkrótce stać się udziałowcem w dziesięciu koncesjach łupkowych w Polsce. Chiński koncern CNOOC mimo sprzeciwów Waszyngtonu próbuje kupić kanadyjski koncern Nexen, który ma w swoim portfelu udziały w koncesjach w Polsce.

Zainteresowanie Chin budzi też sektor finansowy. W czerwcu w Warszawie otwarto pierwszy oddział Bank of China. Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych ocenia zaś, że należy się spodziewać przejęć w sektorze telekomunikacji, przemyśle spożywczym i chemicznym.