Krwawe zamachy bombowe na indonezyjskiej wyspie Bali mogą pogrążyć w kryzysie najsłabsze azjatyckie gospodarki - ostrzegają eksperci. W sobotnich atakach zginęło prawie 200 osób, drugie tyle uznaje się za zaginione, a ponad 300 zostało rannych.

Giełda w Dżakarcie już na otwarciu odnotowała spore straty, zaś wartość indonezyjskiej waluty zaczęła gwałtownie spadać. Inwestorzy już zaczynają mówić o - jak to określają - "efekcie Bali" również w innych państwach.

Sama Indonezja musi się liczyć nawet z możliwym załamaniem w jednej z największej gałęzi swego przemysłu - turystyce. Tylko w ubiegłym roku kraj ten odwiedziło ponad 5 milionów cudzoziemców, przynosząc łączne zyski w wysokości 5 miliardów dolarów. Zwłaszcza Bali - rajska wyspa - cieszyła się wielką popularnością, między innymi wśród Australijczyków, Brytyjczyków a także Niemców.

Efekty już widać. Największe niemieckie biura podróży odwołały, przynajmniej na razie, wszystkie wycieczki na wyspę. Klienci mają otrzymać wpłacone już pieniądze. Bali cieszyła się ogromną popularnością wśród młodych Niemców. W tym roku na wakacje na wyspę poleciało ok. 10 000 osób.

12:30