Po zatrzymaniu czeskiej elektrownii atomowej w Temelinie z powodu kolejnych kłopotów okazało się, że uszkodzenia wadliwej turbiny są większe niż przypuszczano. Jeszcze w połowie tygodnia mówiło się, że przerwa w pracy elektrowni potrwa około dwóch miesięcy. Teraz jednak mówi się już o roku. Pod znakiem zapytania stanęła celowość całego przedsięwzięcia.

Do wymiany jest nie tylko kilkudziesięciometrowy wał turbiny zniekształcony w wyniku drgań, które występowały od początku. Zdaniem austriackich, ale i niektórych czeskich ekspertów cała turbina nadaje się do wymiany a to oznacza dalsze wielomiliardowe nakłady. W dodatku turbina wyprodukowana w zakładach "Skoda" jest prototypem i wcale nie ma pewności, że kolejna będzie bez wad. W Temelin zainwestowano dotąd 95 miliardów koron. Jeśli koszty przekroczą 100 miliardów - a na to się zanosi, bo sama turbina kosztuje 15 miliardów - elektrownia nie tylko nigdy się nie spłaci, ale nawet w przypadku bezawaryjnej pracy po remoncie do elektrowni trzeba będzie ciągle dopłacać. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem - także z ekonomicznego punktu widzenia - jest unieruchomienie Temelina na zawsze.

14:20