Mimo licznych zapewnień Ministerstwa Infrastruktury o chęci współpracy z tzw. tanimi przewoźnikami na razie nie zanosi się na to, żeby ich samoloty mogły korzystać z polskich lotnisk. Rozmowy prowadzone przez przedstawicieli Portów Lotniczych nie pociągnęły za sobą żadnych konkretnych działań.

Sprawą zajęli się już nawet posłowie, zainteresowani tym, żeby tani przewoźnicy przywieźli do ich miast zachodnich turystów. A gdy bliżej przyjrzeli się planom Ministerstwa Infrastruktury, stwierdzili, że coś takiego jak plan współpracy z tanimi liniami nie istnieje.

Z poselskim zarzutami nie zgadza się wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Krzysztof Kapis powtarza deklarację, że nasz rynek jest gotowy na wejście taniego przewoźnika: Nie ma żadnego powodu, żeby nie rozszerzać oferty usług lotniczych dla polskiego klienta.

Niestety, na deklaracjach na razie się kończy. A do sukcesu potrzeba dobrej woli wszystkich zainteresowanych. Tanie linie stawiają twarde warunki: opłaty lotniskowe obniżone nawet o kilkadziesiąt procent, wieloletnie umowy, specjalne warunki obsługi pasażerów. Lotniska boją się w tej sytuacji protestów ze strony innych przewoźników, a samorządy nie zawsze mają możliwość dorzucenia czegoś od siebie.

Tanie linie lotnicze marzą się m.in. władzom Krakowa, które mają niewielkie udziały w porcie lotniczym w Balicach. Co gmina może zyskać na obecności tzw. taniego przewoźnika? Posłuchaj relacji krakowskiego reportera RMF Grzegorza Nowosielskiego:

Turyści mogą mieć tylko nadzieję, że polska zasada: wszyscy chcą dobrze, a wychodzi źle, w tym przypadku się nie sprawdzi, bo wtedy po tanie bilety musieliby jeździć aż do Berlina lub Pragi.

FOTO: Archiwum RMF

21:10