Na półmetku miesiąca WIG20 traci blisko 20 procent. Dziesięć lat temu, w sierpniu, indeks blue chipów spadł o 32 proc. Ten rekord z czasów kryzysu rosyjskiego jest poważnie zagrożony – pisze „Puls Biznesu”. W najbliższych tygodniach będzie także nerwowo. Trzeba być przygotowanym na dużą zmienność - mówią analitycy.

Na giełdach trwa egzekucja i trudno przewidzieć jej koniec. Tempo spadków jest bardzo szybkie. Jeśli się utrzyma, ten październik będzie najgorszym miesiącem w historii naszej giełdy. Na półmetku miesiąca podstawowe indeksy WIG i WIG20 tracą około 20 proc. Taka stopa zwrotu na koniec miesiąca oznaczałaby drugi wynik w niechlubnym zestawieniu dla WIG20 i piąty dla WIG.

Do tej pory dla blue chipów najsłabszy był sierpień 1998 r. 32-procentowy spadek był skutkiem rosyjskiego kryzysu gospodarczego. WIG, wskaźnik całego rynku, najsilniej zanurkował w czerwcu 1994 roku. Do niedawna wydawało się, że najgorsze wyniki w historii GPW z ubiegłego wieku już się nie powtórzą. Polska giełda nie była wtedy dojrzałym rynkiem i wielkie wahania nikogo nie dziwiły. Ostatnie tygodnie pokazały, że rynkach akcji wszystko jest możliwe. Spadki po 5-6 proc. dziennie na dojrzałych rynkach nikogo już nie zaskakują.

Giełdy spycha w dół strach przed recesją i wymuszone zamykanie aktywów w funduszach — uważa Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona. Spadający popyt, trudności w uzyskiwaniu kredytów i zmiana planów inwestycyjnych przez firmy może odcisnąć piętno na gospodarce. Osłabienie koniunktury mogą nieco łagodzić taniejące surowce — ocenia Przemysław Kwiecień, główny analityk XTB. W najbliższych tygodniach będzie także nerwowo. Trzeba być przygotowanym na dużą zmienność — dodaje Przemysław Kwiecień.

Nerwowość rynku może potęgować zbliżający się sezon wyników z III kwartału. Inwestorzy już dziś uwzględniają w wycenach słabsze wyniki spółek. Nie chodzi o te z III kwartału, tylko te z całego półrocza, z początku przyszłego roku — mówi Piotr Cieślak, analityk Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Jeśli wyniki będą słabe, to teza, że na rynku akcji jest tanio, może być ryzykowna. Wciąż jest sporo drogich spółek, nawet 20-30 proc. Kolejne 20 proc. oszacowałbym jako zdecydowanie za tanie. Reszta może mieć wycenę adekwatną do sytuacji — podsumowuje Piotr Cieślak.