Egipskie ciemności na Tajwanie - ostatniej nocy energia elektryczna

nie docierała do 80 procent wyspy. Brak prądu sparaliżował pracę

wielu zakładów. Wstrzymano ruch drogowy i kolejowy. Całkowite

zaciemnienie sprawiło, że Tajwańczycy już przygotowali się psychicznie

na niespodziewaną inwazję Chin. Na szczęście brak prądu nie był

zapowiedzią inwazji ani sabotażem Pekinu, lecz zwykłą awarią.

"Zaciemnienie było efektem technicznmej usterki. Nie ma powodu do

zbędnych sepkulacji" - powiedział w specjalnym orędziu do narodu

prezydent Tajwanu - Lee Teng-hui.

Do największej w historii wyspy awarii doprowadziły ulewne deszcze.

Osuwająca się ziemia zniszczyła wieżę przekaźnikową na południu

Tajwanu. Potem reakcja łańcuchowa sprawiła, że większość lini

energetycznych na wyspie przestało działać.