Fabryka Wagon S.A. z Ostrowa Wielkopolskiego jeszcze dwa lata temu był przedsiębiorstwem bogatym. Lista pytań i wątpliwości wokół prywatyzacji firmy wydłuża się z dnia na dzień. Dlaczego Wagon sprzedano niewiarygodnym i podejrzanym Słowakom, którzy z tego zakładu wyprowadzili kilkanaście milionów złotych?

Dlaczego urzędnicy skarbu państwa zasiadający we władzach spółki biernie przyglądali się zadłużaniu i rozkradaniu majątku fabryki? Skąd wzięli się tajemniczy słowaccy biznesmeni? Na to pytanie mógłby i powinien odpowiedzieć prezes funduszu NFI Hetman, który sprzedał Słowakom większość akcji Wagonu.

Fundusz jest już jednak w likwidacji a prezesa dawno zwolniono. W nieoficjalnych rozmowach pracownicy funduszu rozkładają ręce mówiąc: Musieliśmy sprzedać akcje Słowakom. Postawiono nas pod ścianą. Kto? Wskazują na wysokich urzędników ministerstwa skarbu.

Na szybkiej prywatyzacji zależało podobno ówczesnemu ministrowi, Andrzejowi Chronowskiemu. Ten oczywiście wszystkiemu zaprzecza: Żaden minister (...) nie zna i nie wie komu jest sprzedawany dany zakład. Niestety tak jest sformułowany program NFI. To jednak nie cała prawda. Minister miał swoich pięciu przedstawicieli i radzie nadzorczej Wagonu i w radach dwóch funduszy, które sprzedały akcje Słowakom.

W Funduszu Jupiter członkiem zarządu jest nadal szefowa jednego z departamentów ministerstwa. W samym Wagonie skarb ma aż 25 procent akcji. Co robili przedstawiciele skarbu państwa? Dlaczego biernie przyglądali się jak zadłuża się zakład i jak wyciekają miliony za granicę? Pytania ciągle bez odpowiedzi...

17:20