Polscy negocjatorzy próbują uzyskać u rosyjskich partnerów zgodę na poważne zmiany w niekorzystnych dla Polski kontraktach gazowych, zawartych przed kilku laty. Wielu polityków trzyma kciuki za powodzenie gazowych rokowań - wśród nich minister gospodarki.

Poziom zakontraktowanych dostaw gazu aż po rok 2020 jest stanowczo za wysoki, a polskie zapotrzebowanie na gaz spada. Polska musi dążyć do tego, by mieć w kontraktach mniej gazu, by mniej za dostawy płacić a do tego, by w przyszłości móc kupować gaz na różnych rynkach - nie tylko na rosyjskim. Niezbyt dobra atmosfera wytworzyła się także wokół prywatnych firm, pośredniczących w handlu. Rząd Leszka Millera podejrzewany jest o to, że bronić będzie tych firm, bo są bliskie sercu SLD. Może jednak wkrótce nie będzie to prawda, ponieważ tak jak i czasy zmienili się Rosjanie: „Pośrednik mający lepsze relacje z tamtym rządem, wówczas mógł wpływać na obniżenie cen dostaw gazu. Dzisiaj być może jego rola już się wyczerpała” – przypuszcza minister gospodarki Jacek Piechota.

Czy wyczerpała się rola kontrolowanych przez Aleksandra Gudzowatego firm mocno obecnych w gazowej grze? To pytanie zadaje sobie Warszawa, ale odpowiedź na nie przyjdzie z Moskwy. Póki co minister gospodarki wierzy w sukces rozmów i w to, że za tydzień podczas wizyty Putina w Polsce, kontrakty gazowe przybiorą nowy, lepszy kształt. Minister jest optymistą, bo z Rosji płyną do niego – jak twierdzi – radosne sygnały. Czy rozmowy w Moskwie idą rzeczywiście dobrze? Na razie wypowiedział się tylko szef tej delegacji, wiceminister gospodarki Marek Kossowski. Z jego wypowiedzi wynika, że Rosjanie przyjęli do wiadomości niektóre zastrzeżenia Polski. Niestety nadal nie wiadomo, czy rozmawiano o strukturze kapitałowej EuRoPol Gazu, ani też czy omówiono rolę pośredników. Możemy jedynie przypuszczać, że ich znaczenie będzie malało a i podejście Gazpromu do spraw polskich pewnie się będzie zmieniać.

foto Archiwum RMF

00:10