Dramatycznie rozwija się sytuacja w centralnym ośrodku czeskiej telewizji w Pradze, okupowanym od kilku dni przez grupę pracowników zbuntowanych przeciwko nowemu kierownictwu. Ogłoszono tam bowiem alarm bombowy.

Do ośrodka ktoś zadzwonił z ostrzeżeniem, że w dziale informacji znajduje się bomba i rebelianci, jeśli nie chcą zginąć lub ucierpieć powinni jak najszybciej opuscić zabudowania telewizji. Żaden z buntowników nie dał się jednak zastraszyć. Wezwana policja żadnej bomby nie znalazła. Rada, która mianowała nowe kierownictwo, nie zamierza zmienić swojej decyzji, ale nie chce też uznać , że zbuntowani dziennikarze nie mają prawa przebywać w ośrodku. Dwaj wicepremierzy czescy wezwali do ustąpienia nowego szefa telewizji. Ten nie chce o tym słyszeć, a rząd nie ma prawa usunąć nowego kierownictwa publicznej telewizji. Może to uczynić jedynie Rada albo czeski parlament. Rada też nie zamierza tego zrobić, a parlament zbierze się dopiero po Nowym Roku. Nowo mianowany szef czeskiej telewizji publicznej Jirzi Hodacz nie miał prawa zawieszać emisji programów do czasu rozstrzygnięcia konfliktu wokół jego nominacji - uważa większość członków Czeskiej Rady do spraw Radia i Telewizji.

Rada jeszcze dziś ma się zebrać, by omówić sytuację w czeskiej telewizji publicznej. Zdaniem obserwatorów, może to oznaczać, że słabnie pozycja Hodacza. Tymczasem Czesi już drugi dzień obywają się bez publicznej telewizji. Szacuje się, że każdego dnia czeska telewizja traci około 8 milionów koron, tyle wynoszą bowiem wpływy z reklamy.

Jak na razie nie ma widoków na zażegnanie sporu między nowo powołanym zarządem telewizji a protestującymi już 9 dni przeciwko jego mianowaniu dziennikarzami. Nie mogąc zmusić żurnalistów do ustępstw, nowy dyrektor Jirzi Hodacz zawiesił nadawanie programu. Obie strony konfliktu emitowały konkurencyjne wydania wiadomości, oskarżając się nawzajem o piractwo. Przez siedzibą telewizji w Pradze demonstrowało wczoraj kilka tysięcy osób, domagając się ustąpienia nowego szefostwa. Podobnie było w Ostrawie, gdzie znajduje się silny regionalny ośrodek telewizyjny. Na ulicach Ostrawy nie wyczuwa się jednak napiętej atmosfery wokół telewizji, a raczej jej chwilowego braku. „Mamy czas na inne rzeczy” – żartowała pewna młoda dama, która mimo fatalnej pogody wybrała się na spacer i na zakupy. Ciekawie wyglądają wystawy w sklepach ze sprzętem rtv. Otóż zamiast popularnej „jedynki” i „dwójki” transmitowany jest prywatny kanał telewizji „Nowa” i ta słynna już czarna plansza z napisami z państwowych kanałów, która przejdzie chyba do historii czeskich - i nie tylko - mediów. Niektórzy nagrywali sobie ją na pamiątkę. Ludzie mają także wczorajsze przerywane dzienniki i reportaże nadawane tuż przed nimi, w których prezentowane były relacje z wydarzeń w Pradze.

17:25