Stanie się tak, jeśli w najbliższych miesiącach nie zwiększą się wpływy ze składek na ubezpieczenie zdrowotne. W maju i czerwcu do kasy wpłynęło dziewięć milionów złotych mniej niż zakładano. Jeśli ta tendencja się utrzyma, szpitale na pewno dostaną o wiele mniej pieniędzy niż uzgodniono. Nie bez znaczenia jest fakt, że świętokrzyskiej kasie chorych jako jedynej w kraju wciąż nie zatwierdzono planu finansowego.

Plan finansowy trzeba było zmienić, bo rząd podniósł wysokość składki. Kasa zwlekała do kwietnia, żeby ocenić faktyczne wpływy. Już przygotowano nowy budżet. Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych miał do niego kilka zastrzeżeń. „Prezes obawia się, że taka ilość pieniędzy nie wpłynie, gdzieś będą te pieniądze ze składki ubezpieczenia zdrowotnego odchodziły. Będą może lukę budżetową zatykały” – sugeruje Tadeusz Fatalski, dyrektor Świętokrzyskiej Kasy Chorych. Zarzucono jej, że zbyt dużo pieniędzy chce przeznaczyć na dofinansowanie szpitali, recept i specjalistycznych badań. Najpoważniejszym problemem są teraz składki, a raczej ich wysokość. Mimo wzrostu płac i niewielkiego spadku bezrobocia w regionie wpływy ze składek są mniejsze. Od lipca powinno się to zmienić, jeśli nie drzwi zadłużonych szpitali trzeba będzie zamknąć na kłódkę. Zastrzeżenia do planu finansowego Świętokrzyskiej Kasy Chorych Urząd Nadzoru miał także rok i dwa lata temu.

17:15