Towary chińskie zalewają cały świat, nie wyłączając Polski. W drugą stronę już nie jest tak łatwo. Eksport do Chin udaje się niewielu. W ostatnich latach "zaskoczyło" kilka produktów przesłanych z Polski. Jednym z nich są suszarki. Te włókiennicze - donosi portal money.pl.

Eksport z Polski do Chin wciąż jest niewielki w porównaniu z tym co idzie w drugą stronę.

Mimo wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w 2015 roku otoczonego wianuszkiem przedsiębiorców, w ostatnich latach sprzedaż do Chin rosła w tempie zaledwie 8-procentowym- czytamy w money.pl.

Od lat numerem jeden wśród polskich produktów w Chinach jest miedź od KGHM. W ubiegłym roku sprzedaliśmy jej 102 mln ton za 2,3 mld zł - podaje GUS. W skali naszego eksportu do Kraju Smoka, który wyniósł łącznie 8,8 mld zł to może i sporo. W porównaniu jednak do importu z Chin do Polski za 868 mld zł, szczególnie elektroniki (209 mld zł) to "mały Pikuś" - donosi portal.

Jest tylko parę produktów, które "zaskoczyły". Oprócz miedzi to... suszarki do wyrobów włókienniczych. Ich sprzedaż do Chin rosła w tempie 105 proc. rocznie w ostatnich trzech latach. W ubiegłym roku wysłano tam produkty o wartości 127 mln zł - to już zaczyna się robić poważna kwota.

O sile chińskiego przemysłu odzieżowego nie trzeba przekonywać, ale jak widać on sam potrzebuje maszyn, które Polska może dostarczyć. Co nie znaczy niestety wcale, że wysłane z Polski maszyny w Polsce wyprodukowano.

Według informacji zebranych z rynku, jedynym producentem w Polsce suszarek przemysłowych do wyrobów włókienniczych jest Pralma z Kielc. Tyle że, jak informują jej przedstawiciele, ta firma nie eksportuje do Chin.

Z informacji Dofama Thies, która wytwarza części do takich maszyn dla niemieckiego właściciela, wynika, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z eksportem z Polski maszyn używanych. Ewentualnie z montażem końcowym w Polsce urządzeń przesłanych zza granicy i ich dalszą wysyłką do Chin.

money.pl