Dopuście nas do sieci przesyłowej w Polsce, a my oddamy wam dostęp do części naszych złóż – kusi Polskę wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Rosyjskie surowce to łakomy kąsek, na który czeka wiele firm w Europie.

Dostęp do złóż rosyjskich pozwoliłby zwiększyć firmom surowcowym niezależność. W zamian można dopuścić Rosjan do rur, ale nie oddawać nad nimi kontroli – to bowiem pozwoliłoby dyktować im ceny.

Przy zachowaniu ostrożności Polska mogłaby zarobić. Jednak – zdaniem eksperta rynku paliw, Andrzeja Szcześniaka – nasz kraj nawet nie rozważy propozycji Rosjan. - Ja spodziewam się, że tak jak poprzednie propozycje, podłączenia się do Gazociągu Północnego, tak i ta zostanie odrzucona nawet bez namysłu, z powodów czysto politycznych - twierdzi Szcześniak.

Wielka rura pod dnem Bałtyku polskim politykom kojarzyła się nawet z paktem Ribbentrop-Mołotow. To jednak na nic się zda – Rosjanie nadal będą dostarczać gaz do uzależnionej od niej Europy. Układy typu „złoża za rury” omawiają już z Niemcami, Włochami, Duńczykami i Holendrami. Polska musi się więc zastanowić, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby uznanie zasady: jeśli nie możesz kogoś pokonać, lepiej się do niego przyłącz.