Przez stolicę przeszła wczoraj wielotysięczna manifestacja. Związkowcy z Solidarności wyszli na ulice aby zaprotestować przeciwko zmianom w kodeksie pracy zaproponowanym przez ekipę Leszka Millera. Jak zwykle przy tego typu okazjach nie zabrakło antyrządowych okrzyków, transparentów i gwizdów. Było tłoczno i głośno bo wszystko odbywało się przy akompaniamencie wybuchów petard.

Jak mówią organizatorzy protestu, na ulicach Warszawy demonstrowało niemal 30 tysięcy osób. Atmosfera demonstracji była gorąca. Związkowcy dotarli pod gmach Sejmu, który był otoczony barierkami i strzeżony przez dziesiątki policjantów. Protestujący rzucali petardy, gwizdali i wznosili antyrządowe hasła: "Złodzieje" i "Precz z komuną". Pod Sejmem doszło do bójki między działaczami Solidarnością a jednym z posłów Samoobrony. Potem związkowcy ruszyli pod Kancelarię Premiera. Tam również nie obyło się bez petard i jaj rzucanych w stronę policjantów i budynku Kancelarii. Na szczęście policja panowała nad sytuacją. Demonstracja zakończyła się po 17:00. Posłuchaj także relacji warszawskiego reportera RMF Jana Mikruty:

Ostatnia tak duża demonstracja szła ulicami Warszawy ponad dwa lata temu. Wtedy OPZZ protestował przeciwko rządom prawicy. Dziś Solidarność i Marian Krzaklewski walczą z lewicowym gabinetem i jego pomysłami nowelizacji Kodeksu Pracy.

foto Archiwum RMF

09:00